Profesor Edmund Phelps, laureat nagrody Nobla z ekonomii w 2006 r., przyczyn kryzysu w Europie i USA upatruje w rozrastającym się wciąż państwie socjalnym, krótkowzroczności sektora finansowego oraz upadku znaczenia przedsiębiorczość i innowacyjności.
W rozmowie z portalem Obserwator Finansowy ekonomista wyraził przekonanie, że obecnie panującymi tendencjami są powszechny materializm i awersja do ryzyka, czyli między innymi społeczne poparcie dla prowadzonej w imię równości i solidarności polityki socjalnej, gwarancji bezpieczeństwa zatrudnienia, ograniczeń w handlu. Takie tendencje z kolei napędzają rozwój sektora bankowego, finansowego, oświaty, czy farmaceutycznego i z gospodarki robią mechanizm zarządzany przez wąskie elity.
Wesprzyj nas już teraz!
Indywidualizm, według Phelpsa, był siłą napędową Ameryki. To odważni ludzie, skłonni do eksperymentów i ryzyka, budowali Stany Zjednoczone. Obecnie jest inaczej – młodzi ludzie przekonywani są, że nie warto ryzykować, że od osiągnięć, od kreatywnej samorealizacji, ważniejsza jest stabilność i zapewnienie sobie spokojnego życia. Jak w takich sytuacjach możemy oczekiwać, że Zachód będzie produkował wynalazców, czy odkrywców? Jak w takiej sytuacji może dziwić powszechny i niepodlegający dyskusji upadek naszej innowacyjności? Ten negatywny dla cywilizacyjnego dynamizmu trend rozpoczął się mniej więcej w latach 20. zeszłego wieku. Największą rolę hamująca odgrywała tu Europa, która rozbudowywała swój system socjalny.
Noblista miałby zupełną rację, gdyby nie to, że jednej z przyczyn panującego zastoju upatruje również w ponownym rozkwicie tradycyjnych wartości. – Mówiąc wprost, mamy do czynienia z masowym powrotem do wartości tradycyjnych, takich, jakie dominowały w średniowieczu. Opierają się one na przywiązaniu do rodziny, do konieczności zapewniania jej dobrobytu i bezpieczeństwa – stwierdził Phelps.
Średniowiecze, jak widać, w umysłach wielu ludzi funkcjonuje jako symbol ciemnoty, ograniczonych horyzontów i źródło wszelkiego zła, w tym gospodarczego. Tymczasem owocem tej epoki jest wspaniała myśl scholastyczna oraz prace takich myślicieli, jak Luis de Molina, Tomas de Mercado, czy Luis Saravia de la Calle, którzy, według Murraya Rothbarda, na długo przed Smithem rozwijali takie pojęcia, jak choćby subiektywną teorię wartości. Historyk ekonomii Hugh M. Robertson twierdził z kolei o jezuickich scholastykach, że „faworyzowali przedsiębiorczość, wolność spekulacji i ekspansję handlu jako dobro społeczne”.
W średniowieczu nie istniały państwa dobrobytu z rozbudowanymi systemami socjalnymi. Jeżeli ktoś chciał, jak stwierdził prof. Phelps, zapewniać rodzinie dobrobyt i bezpieczeństwo, musiał liczyć na swoje umiejętności i przedsiębiorczość, a nie na dopłaty dla rolników. Związek przyczynowo-skutkowy jest dokładnie odwrotny. Powrót do tradycyjnych wartości nie przyczynił się do rozrostu państwa socjalnego, ale narodziny i rozwój państwa opiekuńczego doprowadziły do destrukcji tych wartości, rodziny i przedsiębiorczości.
Tomasz Tokarski