Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP ma nowy pomysł na walkę z medialnym kłamstwem rozpowszechnionym w krajach zachodu o „polskich obozach zagłady”. Resort liczy, że jego ofensywa w tej sprawie może zmienić język w debacie publicznej zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie.
Ministerstwo ma pomysł, by w odniesieniu do kłamstw historycznych używać nowego określenia: „wadliwe kody pamięci”. – Nie chcemy powielać określeń „polskie obozy”. Przekaz od polskiej dyplomacji ma brzmieć: to są wadliwe kody pamięci – mówi „Rzeczpospolitej” pomysłodawca, wiceminister MSZ do spraw prawnych i traktatowych Artur Nowak-Far. Już we wrześniu minister Radosław Sikorski w wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit” zapowiedział prowadzenie zdecydowanej polityki historycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
W zeszłym roku polscy dyplomaci interweniował 120 razy, gdy w obcojęzycznych mediach pojawiały się stwierdzenia o „polskich obozach”. Zazwyczaj redakcje ulegały naciskom i wyrzucały kłamliwe określenia z internetowych wersji artykułu.
Na Twitterze coraz więcej fanów znajduje konto @German-NaziCamp, gdzie już w nazwie widnieje nazwa prawdziwych sprawcy obozów zagłady. Co ciekawe, w polskiej sprawie interweniują nie tylko Polacy, lecz także Amerykanie, Kanadyjczycy i Francuzi.
Źródło: „Rzeczpospolita”
KRaj