Po tym, gdy okazało się, że w przyszłorocznym budżecie zabraknie prawdopodobnie ponad 50 mld zł, rząd pilnie szuka dodatkowych wpływów. Od przyszłego roku akcyza na wyroby spirytusowe ma być większa o 15 proc. Podwyżka akcyzy na wyroby tytoniowe pokazała, że efektem jest wzrost szarej strefy i mniejsze wpływy do budżetu.
Ostatnia podwyżka akcyzy miała miejsce 4 lata temu, w wyniku czego rynek wyrobów alkoholowych skurczył się o 5 proc. – Wówczas większość firm obniżyła ceny, biorąc akcyzę na siebie. Skutek był taki, że już w 2011 roku branża poniosła ponad 300 mln zł strat – stwierdził Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego. – Alkohol jest dzisiaj produktem tak niskomarżowym, że tylko duża skala produkcji pozwala przedsiębiorcom funkcjonować. Nikt nie będzie jednak dokładał do biznesu, bo nie ma z czego, więc konsumenci powinni spodziewać się wyższych cen – tłumaczył z kolei Grzegorz Wiśniewski, były dyrektor Sobieskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyliczył „Puls Biznesu”, większa akcyza ma przynieść 764 mln zł. Wątpliwe jednak, by te pieniądze realnie pojawiły się w przyszłorocznym budżecie. Już teraz producenci i eksperci ostrzegają, że wzrost cen alkoholu pobudzi szarą strefę. Rząd, mimo doświadczeń ze spadającymi wpływami do budżetu w wyniku podwyżki akcyz, kolejny raz naiwnie liczy na wzrost wpływów podatkowych. Z rosnącej szarej strefy na rynku wyrobów tytoniowych, spowodowanej wzrostem akcyzy na paczce papierosów o 200 proc. w ciągu ostatniej dekady, urzędnicy ministerialni również nie wyciągnęli żadnych wniosków. Przykładem może być też nasz sąsiad – Litwa. Gdy, podobnie, jak w Polsce, podwyższono tam w 2009 r. akcyzę na alkohol o 13 proc., wpływy z legalnej sprzedaży spadły o 20 proc., a w następnym roku o kolejne 10 proc.
Rząd zdaje się nie dostrzegać tego, że podwyżka akcyzy doprowadzi nie tylko do spadku przychodów budżetowych z tytułu samej akcyzy, ale i VAT. Ogromne przeszacowanie zaś dochodów budżetu na obecny rok z tych dwóch podatków było jedną z przyczyn powiększającej się stale dziury budżetowej.
Donald Tusk, uzasadniając pod koniec ubiegłego tygodnia podwyżkę akcyzy na alkohol, z rozbrajającą szczerością stwierdził, że rząd „urealnił” cenę wódki, tyle bowiem wyniosła inflacja od czasu ostatniej podwyżki oraz dokonał jej „waloryzacji”. Czekamy, wobec tego, na „urealnienie” cen piwa, wina (nie zostały objęte podwyżką), a w dalszej kolejności całej reszty podatków. Żyjemy w końcu w tanim państwie.
Tomasz Tokarski