Dostęp do pracy i awansu w powiatowych urzędach pracy, zderegulowany jeszcze przez byłego ministra sprawiedliwości, Jarosława Gowina znowu może zostać obwarowany wymogami. Stara się o to szef resortu pracy, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Pracownicy powiatowych urzędów pracy od piątku nie muszą spełniać żadnych wymagań formalnych by dostać pracę lub awansować. Wszystko za sprawą ustawy deregulacyjnej Jarosława Gowina, który otworzył takie zawody jak pośrednik pracy, doradca zawodowy czy doradca EURES, czyli europejskiej sieci zatrudnienia.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa deregulacyjna zlikwidowała wymogi wcześniej obowiązujące kandydatów do pracy w tych zawodach. Chodzi na przykład o staż pracy, wykształcenie czy znajomość języków obcych. Zniosła także obowiązek uzyskania licencji oraz stopnie zawodowe.
Teraz jednak regulacje mogą powrócić. Wszystko za sprawą ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, który opracował projekt nowelizacji rozporządzenia o wynagrodzeniu pracowników samorządowych. Przywraca ona znaczną część wymogów, które zlikwidował Gowin.
Jednak nowelizacja przygotowana przez ministra Kosiniaka-Kamysza stoi w sprzeczności z… ustawą de regulacyjną i rządowymi regulacjami. Projekt resortu pracy skrytykowała Kancelaria Premiera. Kosiniak-Kamysz odpowiada jednak, że taka sprzeczność nie zachodzi jeśli regulacja będzie dotyczyć poziomu wykształcenia oraz długości stażu pracy. Zaznacza też, że nie zamierza podważać sensu i istoty ustawy deregulacyjnej.
W rozmowie z „Dziennikiem Gazeta Prawna” deregulację w powiatowych urzędach pracy skrytykował dr Stefan Płażek, adwokat, pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W ten sposób wzmacniamy w urzędach standard Nikodema Dyzmy, czyli zatrudnianie ludzi bez kwalifikacji. Dziwi mnie, że deregulacja dotyczy grupy pracowników samorządowych, bo podczas prac nad ustawą nikt nie postulował, aby objęto nią sferę publiczną – ocenił.
Deregulację zapoczątkowaną przez Jarosława Gowina popiera jednak obecny minister sprawiedliwości, Marek Biernacki. I to on będzie musiał przekonać rząd do pomysłów swojego poprzednika.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
ged