Barack Obama pozazdrościł Brytyjczykom i powołał do życia specjalną grupę zadaniową „Behavioral Team Insights”, która ma opracować sposoby wpływania na zmiany postaw Amerykanów w pożądanym przez rząd kierunku. Naukowcy w dokumencie przedłożonym rządowi napisali: „Nauki behawioralne mogą być stosowane w celu projektowania polityki społecznej, która działa lepiej, jest tańsza i pomaga ludziom osiągnąć ich cele”.
Grupa ma korzystać z pomocy agencji reklamowych i zachęt finansowych w celu przekonania obywateli do oszczędzania na emeryturę, zwiększenia efektywności energetycznej, wyrobienia zdrowych nawyków żywieniowych, godzenia się na oddawanie organów do przeszczepu itp.
Wesprzyj nas już teraz!
David Cameron tak zachwycił się tą teorią, że w 2010 r. nakazał wszystkim swoim współpracownikom, by podczas wakacji obowiązkowo przeczytali bestselerowe opracowanie dwóch Amerykanów Richarda Thalera i Cassa Sunsteina pt. „Nudge” (w Polsce przetłumaczonej jako „Impuls”).
Amerykanie zamierzają wzorować się na brytyjskim Nudge Team, któremu udało się zmienić postawy obywateli w niektórych kwestiach np. oszczędzania energii czy sumiennego płacenia podatków. W tym ostatnim przypadku poprzez propagandę rząd przekonał obywateli, że 90 proc. z nich nie spóźnia się z płaceniem danin. Tym samym udało się poprawić ściągalność podatków o 15 proc.
Zespoły Nudge działają w UE. Tworzą je najczęściej naukowcy, którzy propagują idee tzw. ekonomii behawioralnej, do nie dawna jeszcze powszechnie ignorowanej. Twórcy tej ekonomii przekonują, że niejako „popychając”, „stymulując” obywateli – odpowiednio wpływając na nich poprzez różnorakie bodźce – można ich zmusić do podjęcia pożądanych przez polityków, czy podmioty ekonomiczne decyzje.Ładnie ujmując to w słowa mówi się, że obywateli i konsumentów „ukierunkowuje się” w określony sposób. Przykładem takiego „ukierunkowywania” jest np. usuwanie ze sklepików szkolnych słodyczy, albo wyraźne eksponowanie zdrowej żywności, by wybierać tę ostatnią.
Tzw. nudge teamy koncentrują się na decyzjach dot. zdrowia i dobrobytu. Poprzez „bodźcowanie” obywateli rząd ma zaoszczędzić środki, które w innym wypadku szłyby np. na leczenie.
Przeciwnicy ekonomii behawioralnej zarzucają jej propagatorom, że tak naprawdę jest to trochę bardziej wyrafinowany sposób przymuszania ludzi do różnych rzeczy, bo jaki mają wybór, skoro usuwa się coś ze sprzedaży, albo stosuje „bodziec” w postaci np. automatycznego przypisania pracowników do określonych planów emerytalnych, jak to zrobiono w Wielkiej Brytanii?
Od października na Wyspach wejdzie w życie prawo, które zmienia opcję domyślną dla korporacyjnych planów emerytalnych. Pracownicy będą do nich przypisani automatycznie, chyba że aktywnie wybiorą inną możliwość. Podobna propozycja nie przeszła w USA.
Wielu internautom tego rodzaju koncepcje kojarzą się ze zwyczajnym „praniem mózgu”.
Źródło: Fox News., Newsmax.com, The Daily Telegraph, AS.