Podczas spotkania z wyborcami, mającego miejsce kilka dni temu w Wysokiem Mazowieckiem, prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił szereg pomysłów na „uzdrowienie” polskiej gospodarki. Niestety, propozycje te sprawiają wrażenie, jakby zostały sformułowane za czasów Edwarda Gierka, którego prezes PiS w 2010 r. nazwał „komunistycznym, ale jednak patriotą”.
„Zupełnie nowa polityka” oraz „bardzo wiele różnych działań w sferze gospodarczej” to dla Jarosława Kaczyńskiego m.in. oddawanie przez władze państwowe za darmo lub symboliczną złotówkę działek pod budowę mieszkań dla ludzi o przeciętnych lub nawet niższych zarobkach. Domy zaś, w myśl słów prezesa PiS, buduje się nie z budżetu państwa, ale ze zwykłych kredytów. Ci z kolei, którzy mają „odpowiednie przesłanki społeczne” otrzymają mieszkania pod wynajem, co będzie prowadzić do przejęcia własności. W USA też udzielano kredytów ludziom, posiadającym przeciętne, lub niższe zarobki – wiemy, w jaki sposób się to skończyło.
Wesprzyj nas już teraz!
Podniesienie zarobków, rzecz skądinąd słuszna, biorąc pod uwagę ciężar rozmaitych „składek”, Jarosław Kaczyński zarysował w sposób, który do złudzenia przypomina, niestety, nowomowę propagandy rodem z PRL-u. PiS, według słów jego prezesa, „wymusi zmianę charakteru naszej gospodarki, naszego kapitalizmu”. Wymuszenie to, dokonane „na polskiej klasie właścicielskiej” (sic!) ma sprawić, że „wyjdzie ona z zaklętego kręgu” i „zacznie myśleć w innych, bardziej ofensywnych, innowacyjnych kategoriach”.
Miałoby się tak stać m.in. dzięki poprawie praw pracowników jako czynnikowi, który „wymusi unowocześnienie polskiej gospodarki”. Zdaniem prezesa PiS „trzeba nam przedsiębiorców, którzy umieją działać w trudniejszych warunkach. (…) Ci, którzy są słabsi, muszą odpaść. Ci, którzy są inteligentniejsi, muszą dalej prowadzić sprawy polskiej gospodarki”. Wydaje się, że dla polskich przedsiębiorców sprawdzianem inteligencji będzie stosunek do przyszłego wzrostu obciążeń fiskalnych, ponieważ tylko tak PiS będzie mógł zrealizować swój program. Jego częścią będzie też, rzecz jasna, zniesienie umów cywilnoprawnych, tzw. śmieciowych, choć nie od razu. Jarosław Kaczyński zaproponował wyznaczenie dla pracodawców terminu, w przeciągu którego będą zobowiązani do rezygnacji z takiej formy zatrudnienia.
Tomasz Tokarski
Źródło: nczas.com