Setki muzułmańskich imigrantów szalały ostatnio w Sztokholmie, podpalając samochody i autobusy oraz rzucając kamieniami w policję. Zamieszki to zdaniem wielu konsekwencja nieudanego szwedzkiego modelu „wielokulturowości”, który nie zachęca muzułmańskich imigrantów do asymilacji i integracji z resztą obywateli.
Rozruchy wybuchły po tym, jak policja śmiertelnie postrzeliła starszego mężczyznę wymachującego maczetą w dzielnicy zdominowanej przez muzułmanów. Chociaż dokładne okoliczności zdarzenia z 13 maja pozostają niejasne, policja twierdzi, że zastrzeliła 69-letniego mężczyznę (jego narodowość nie została ujawniona) w obronie własnej, po tym jak rzekomo groził im bronią.
Wesprzyj nas już teraz!
Dwa dni później, 15 maja, młodzieżowa organizacja muzułmańska „Megafon” zorganizowała protest przeciwko rzekomej brutalności policji i zażądała niezależnego śledztwa oraz publicznych przeprosin. 19 maja młodzi muzułmanie wszczęli zamieszki w Husby, dzielnicy muzułmańskiej w zachodniej części Sztokholmu, gdzie ponad 80 proc. mieszkańców stanowią przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Co najmniej 100 zamaskowanych młodych muzułmanów podpalało samochody i budynki, rozbijało szyby, dewastowało nieruchomości i rzucałokamieniami oraz butelkami w policjantów i służby ratownicze. Zamieszki szybko rozprzestrzeniły się na 15 innych dzielnic,w tym m.in. naFittja, Hagsätra, Kista, Jakobsberg, Norsborg, Skaerholmen, Skogås i Vaarberg.
Po dwóch nocach przemocy, premier Szwecji Fredrik Reinfeldt zaapelował o spokój, potępiając zamieszki jako wybryki chuligańskie. Jego nawoływanie skierowane do rodziców, by reagowali na to, co robią ich dzieci, zakończyły się fiaskiem. Rozochoceni muzułmanie podpalili – tuż po apelu premiera – zabudowania należące do dwóch szkół, posterunek policji, restaurację oraz centrum kulturalne.
Zamieszki – które pod wieloma względami podobne są do muzułmańskich rozruchów z Francji z 2005 roku – zszokowały Szwedów. Od dawna przymykali oni oczy na politykę imigracyjną, która nie zachęca do integracji, ale wspiera tworzenie równoległego społeczeństwa muzułmańskiego w kraju.
Choć nie ma oficjalnych statystyk dot. liczby muzułmanów w Szwecji, Departament Stanu USA szacował w 2011 roku, że może ich być od 450 do 500 tys., co stanowi około 5 proc. populacji szwedzkiej.
Szwedzi od dawna prowadzą politykę otwartych drzwi dla azylantów. Na początku lat 90. azyl otrzymało prawie 100 tys. uchodźców z Bałkanów. Szwecja była też magnesem dla uchodźców z Iraku, których jest tutaj ponad 120 tys. W rzeczywistości, Irakijczycy (zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie) stanowią obecnie drugą co do wielkości grupę etniczną w Szwecji.
W ostatnich latach władze udzieliły azylu tysiącom uchodźców z Afganistanu, Somalii i Syrii, a także z Azerbejdżanu, Bangladeszu, Kamerunu, Konga, Egiptu, Erytrei, Iranu, Jordanii, Kazachstanu, Kirgistanu, Libanu, Libii, Mali, Mauretanii, Maroka, Nigerii, Pakistanu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Tunezji, Turcji, Uzbekistanu i Jemenu. W tej chwili o azyl ubiega się około 54 tys. osób. Jeszcze w tym roku do Szwecji ma przybyć co najmniej 18 tys. Syryjczyków.
Szwecja jest najlepszym miejscem dla ubiegających się o azyl, ponieważ kraj ten oferuje nowym przybyszom darmowe mieszkania i świadczenia socjalne. Wielu imigrantów z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu to osoby słabo wykształcone, mające wielkie trudności ze znalezieniem pracy.
W rezultacie, wielu imigrantów separuje się od reszty społeczeństwa szwedzkiego i często żyje w miejscach, gdzie większość ludności pochodzi z innych krajów niż Szwecja. To z kolei zachęca do tworzenia społeczeństw równoległych i stref do których nawet policja obawia się wchodzić.
W niektórych miejscach, strefy te rządzą się zgodnie z zasadami szariatu. Władze szwedzkie skutecznie straciły kontrolę nad nimi i nie są w stanie zapewnić tam nawet podstawowej pomocy publicznej. Do tych stref boją się wjeżdżać policjanci, straż pożarna i karetki pogotowia.
W południowej części miasta Malmö – gdzie muzułmanie stanowią ponad 25 proc. populacji – strażacy i inne służby nie wjeżdżają tam bez odpowiedniej eskorty policyjnej (kiedy strażacy próbowali ugasić pożar w głównym meczecie zostali obrzuceni kamieniami). Bezrobocie w tej części miasta szacuje się na ponad 80 proc.
Muzułmańscy imigranci coraz częściej domagają się specjalnych praw i przywilejów dla islamu. W lutym na przykład, meczet w Sztokholmie otrzymał ostateczną zgodę merostwa na publiczne wzywanie do modlitwy z wieży minaretu. Z wnioskiem takim wystąpił rok wcześniej Ismail Okur z jednego ze stowarzyszeń islamskich. W wywiadzie dla szwedzkiej gazety „Dagen”, Okur przyznał, że wcześniejsze pokolenia imigrantów muzułmańskich „nie odważyłyby się poruszyć tego problemu.” Wyjaśnił, że on reprezentuje „nowych ludzi”, którzy są zdecydowanie bardziej asertywni, by domagać się prawa do korzystanie z wolności religijnej. Okur zauważył także, że w tej chwili w Szwecji nastała nowa era, w której zyskuje religia muzułmańska.
Coraz więcej Szwedów zaczyna mieć wątpliwości co do długoterminowej stabilności polityki „wielokulturowości” i masowej imigracji. Minister ds. Imigracji, Billström Tobias przyznał, że Szwecja powinna zaostrzyć przepisy dla osób ubiegających się o azyl i innych niedoszłych imigrantów w celu zmniejszenia liczby osób przybywających do kraju. – Dziś Szwecja jest jednym z krajów, które przyjmują najwięcej imigrantów w UE. To nie jest zrównoważone – przekonywał. Dodał, że „nierozsądne jest przyjmowanie imigrantów, którzy nie potrafią znaleźć sobie pracy i utrzymują się wyłącznie z zasiłków.”
Fatalny błąd szwedzkiego modelu „wielokulturowości” niestety już przynosi negatywne skutki. Ostatnio imam Adly Abu Hajar z Malmo, w wywiadzie dla gazety „Skanska Dagbladet” przyznał, że „Szwecja jest najlepszym państwem islamskim”.
Źródło: GI, AS.