Niemiecka Partia Zielonych postanowiła „zlustrować się” i zbadać, w jakim stopniu w latach 80-tych jej członkowie propagowali pedofilię i seks homoseksualny z dziećmi. „Die Welt” pisze, że w ciągu najbliższych kilku dni liderzy „zielonych” zamierzają przyspieszyć realizacją akademickiego projektu badawczego, mającego zrekonstruować, w jakim stopniu pedofilia była propagowana przez partię. Uczeni mają m. in. zbadać, kto i ile wniósł uchwał dot. dekryminalizacji kontaktów seksualnych dorosłych z nieletnimi i dziećmi.
Dlaczego „Zieloni” decydują się na taki krok właśnie teraz? „Die Welt” twierdzi, że już kilka lat temu centrolewicowa gazeta „Die Tageszeitung” opublikowała szereg krytycznych artykułów na temat tolerancji „Zielonych” dla pedofilii. Jak się wydaje, nie poruszyły one jednak liderów ugrupowania w takim stopniu, jak ujawnienie skandali związanych z rzekomym wykorzystywaniem seksualnym dzieci w Kościele. „Die Welt” zauważa, że na decyzje liderów wpłynęło – oczywiście przed wyborami – oburzenie niemieckiej opinii publicznej, zbulwersowanej przyznaniem nagrody Theodora Heussa euro-deputowanemu wywodzącemu się z Partii Zielonych, Danielowi Cohn-Benditowi za… zasługi dla demokracji.
Wesprzyj nas już teraz!
Cohn-Bendit już nie raz był oskarżany o skłonności pedofilskie, głównie na skutek uwag zawartych w książce wydanej w roku 1975 r. Na stronach „Wielkiego Bazaru” – taki tytuł nosiła ta publikacja – przyznał się do kontaktów seksualnych z dziećmi z przedszkola, gdzie pracował na początku swej kariery zawodowej. Później jednak Cohn-Bendit zaprzeczał, jakoby była to prawda.
Przez kilkadziesiąt lat niemiecka prasa utajniała wszelkie informacje dot. skłonności pedofilskich lewicowych przywódców. Teraz jednak wpływowe media zdecydowały się „odbrązowić bohaterów narodowych”. Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” miesiąc temu oburzał się, że na polecenie Partii Zielonych zablokowano dostęp do archiwów z dokumentami o przeszłości Cohn-Bendita aż do 2031 roku!
W Niemczech chociaż sam temat pedofilii nie jest spotyka się ze szczególnym zainteresowaniem mediów, to jednak przyznanie się do kontaktów seksualnych z dziećmi – nawet w liberalnym środowisku – jest powodem do wstydu. Z tej to m.in. przyczyny prezydent Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreas Vosskuhle z SPD odmówił wręczenia Cohn-Benditowi nagrody Theodor Heussa i wygłoszenia laudacji.
Redaktorzy „Die Welt” zastanawiają się także, dlaczego – mimo wcześniejszych doniesień o skłonnościach pedofilskich wielu członków Partii Zielonych – nikomu do tej pory nie postawiono żadnych zarzutów! Parlamentarzysta Marieluise Beck przyznał, że na jednej z konferencji Partii Zielonych obecna była grupa pedofilów z organizacji Indianerkommune (Indian Commune), która postulowała zniesienie zakazu kontaktów seksualnych z dziećmi.
Założyciel i wpływowy członek „zielonych” Michael Vesper – dziś dyrektor generalny Konfederacji Sportów Olimpijskich Niemiec – także przyznał, że zajmowanie się kwestią propagowania pedofilii w przeszłości i akceptowania członków, którzy dopuszczali się wykorzystywania dzieci, było poważnym błędem. Wydaje się jednak, że żaden z funkcjonariuszy partyjnych nie był zainteresowany zwalczaniem tego zjawiska we własnych szeregach. Nikomu nigdy nie postawiono zarzutów, a w latach od 1980 -1987 partia jawnie propagowała pedofilię, zwłaszcza z dziećmi poniżej 7 roku życia.
Joschka Fischer, który w katach 1998 -2005 pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych przyznał w niedawno wyemitowanym w telewizji filmie dokumentalnym, że na początku swego istnienia (partia powstała w 1979 r. ) „Zieloni” byli jak „garnek miodu na łące, który ściągał z niej całą faunę”. Wśród tej „fauny”znaleźli się właśnie członkowie „Indianerkommune”, która miała nadzieję, że kwestia dekryminalizacji kontaktów pedofilskich stanie się częścią politycznego programu partii.
Udało im się nawet doprowadzić do przyjęcia w 1985 r. uchwały wzywającej do zniesienia kar za kontakty seksualne między dorosłymi i dziećmi. Została ona jednak natychmiast odwołana, choć – jak zauważa „Die Welt” –pokazuje to, jak wielu członków Partii Zielonych było otwartych na „potrzeby pedofilów”. Równie wpływowa w partii okazała się grupa BundesarbeitsgemeinschaftSchwule, PäderastenundTranssexuelle – Grupa Robocza ds. homoseksualistów, pedofilów i transseksualistów, znana jako SchwuP BAG, która także wspierała legalizację seksu między dziećmi i dorosłymi. Rozpadła się w roku 1987, a wraz z tym – według obrońców Zielonych – pedofile utracili swoje wpływy.
Jednak w późniejszych latach Partia Zielonych wielokrotnie opowiadała się za zniesieniem przepisów chroniących młodzież przed kontaktami seksualnymi z dorosłymi. Według „Die Welt” pokazuje to, że pedofile nie tylko w latach 80, ale także zdecydowanie później, mieli duży wpływ na działalność partii.
Źródło: DieWelt, Agnieszka Stelmach.