Nawet 260 tys. osób mogło umrzeć w wyniku klęski głodu do jakiej doszło w 2011 r. w Somalii. Jest to ponad dwukrotnie więcej niż wcześniej szacowano. Na tak dużą liczbę ofiar wpływ miała panująca w kraju polityczna anarchia, która uniemożliwiła szybkie zdiagnozowanie kryzysu. Obrazu tragedii dopełnia fakt, że co najmniej połowę zmarłych stanowią małe dzieci wieku do piątego roku życia.
Początkowo liczbę śmiertelnych ofiar klęski głodu w Somalii szacowano na 50 do 100 tys. osób. Rzeczywistą liczbę ofiar klęski głodu na ponad ćwierć miliona pozwoliła określić dopiero szczegółowa analiza danych zebranych przez utworzone przez rządy USA i Wielkiej Brytanii Biuro Analiz Bezpieczeństwa Żywnościowego i Wyżywienia oraz system wczesnego ostrzegania o głodzie FEWSNET (famine early warning system), powołany przez amerykańską rządową organizację pomocową USAID.
Wesprzyj nas już teraz!
Z ogłoszonego 2 maja raportu wynika, że na tak dużą skalę tragedii miało wpływ nałożenie się kilku czynników. Najważniejszym z nich było niedostrzeżenie przez społeczność międzynarodową pierwszych symptomów niedoboru żywności. W efekcie, chociaż zasoby żywności zaczęły się gwałtownie kurczyć już w połowie 2010 r., znaczące dostawy pomocy żywnościowej z USA i organizacji pomocowych, takich jak Oxfam i Save the Children rozpoczęły się znacznie później. Dopiero w lipcu 2011 r. ONZ oficjalnie uznała, że w Somalii doszło do największej od wielu lat klęski głodu.
To przeoczenie i brak odpowiedniej reakcji na początku, doprowadziło cały region Wschodniej Afryki do wielkiego kryzysu humanitarnego i w konsekwencji śmierci ponad ćwierć miliona ludzi. – Można stracić dzieci zanim ludzie zdadzą sobie sprawę, że mają do czynienia z klęską głodu – powiedział w rozmowie z agencją Associated Press szef UNICEF-u w Somalii, Sikander Chan, komentując spóźnioną reakcję wspólnoty międzynarodowej.
Na skalę tragedii znaczący wpływ miał też brak struktur państwowych i panująca w kraju anarchia. Uznawana za państwo upadłe Somalia jest terenem endemicznych walk pomiędzy wrogimi klanami. Grasujące po kraju bandy islamistów bardzo utrudniają, a często wręcz uniemożliwiają dostarczanie pomocy żywnościowej. Problem ten w szczególny sposób dotyczy środkowej Somalii, gdzie bardzo aktywne są grupy islamskich ekstremistów z ugrupowania Al-Szabab.
Wiele osób próbowało się ratować, próbując na własną rękę dotrzeć do miejsc, gdzie mogłyby uzyskać niezbędną pomoc. Jednak, z powodu chorób, głodu lub przemocy ze strony islamskich ekstremistów, wielu – zwłaszcza dzieci i osoby starsze – nie było w stanie przeżyć „drogi śmierci” do obozów dla uchodźców w Kenii i Etiopii.
Aktywność ugrupowań zbrojnych ekstremalnie utrudniała nie tylko udzielanie pomocy żywnościowej ale także zbieranie dokładnych statystyk odnośnie liczby osób takiej pomocy potrzebujących. Spowodowana wojną domową izolacja całych połaci kraju miała też wpływ na początkowo błędne oszacowanie liczby ofiar, chociażby dlatego, że nie sposób było określić, kiedy dokładnie zaczęła się klęska głodu.
Sami mieszkańcy zubożałego kraju są poruszeni tak wielką liczbą zmarłych z powodu głodu. – Somalijczycy są w szoku z powodu liczby umierających kobiet i dzieci. Powinniśmy z tego wyciągnąć lekcję – mówi Marthe Everard, dyrektor somalijskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia, przyznając jednocześnie, że na chwilę obecną społeczność międzynarodowa nie ma pomysłu na rozwiązanie tego problemu.
Krzysztof Warecki, Christian Post