Kondycja hiszpańskiej gospodarki jest coraz gorsza. Nie skurczyła się ona jeszcze w takim stopniu, jak grecka, ale wysokie bezrobocie, niewypłacalny system bankowy i dług publiczny, który niedługo osiągnie poziom PKB sprawiają, że Hiszpanię należy traktować, jako kolejnego kandydata na bankruta w strefie euro.
PKB Hiszpanii w 2009 r. skurczył się o 3,7 proc., w 2010 o 0,3 proc., by rok później urosnąć tylko o 0,4 proc. W zeszłym roku spadł zaś aż o 1,4 proc., nie lepiej będzie zapewne również w tym roku. Popyt wewnętrzny w Hiszpanii spada w tempie 5 proc. rocznie. Inwestycje tylko w zeszłym roku zmalały o blisko 9 proc. po spadku rzędu 5-6 proc. w poprzednich dwóch latach i aż o 18 proc. w 2009 r. Sektor budowlany na przestrzeni 3 ostatnich lat skurczył się o jedną piątą. Sprzedaż detaliczna spada w tempie 10 proc. rocznie, co ma bezpośrednie przełożenie na mniejsze wpływy do budżetu z tytułu podatku VAT, mimo podwyższenia stawek. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej na obecny rok zakładają kolejne spadki.
Wesprzyj nas już teraz!
Hiszpania, podobnie jak Grecja, ani razu nie zrealizowała zadeklarowanego celu redukcji nadmiernego deficytu. Przez ostatnie trzy lata teoretycznych cięć deficyt budżetowy wynosił średnio niemal jedną dziesiątą PKB. W tym okresie zadłużenie Hiszpanii wzrosło o 270 mld euro, na koniec 2012 r. osiągając 88,4 proc. PKB. Do końca bieżącego roku, według optymistycznych prognoz, przekroczy ono 100 proc. PKB.
Hiszpania nie wystąpiła jeszcze o międzynarodową pomoc finansową jako państwo, choć hiszpański sektor bankowy pochłonął już 100 mld euro. Uzależnienie od sektora bankowego jest w Hiszpanii coraz groźniejsze. Tylko w tym roku musi ona pożyczyć 233 mld euro, aby pokryć 73 mld euro niedoboru w kasie państwa i 160 mld na wykupienie wymaganych obligacji. Tylko w tym roku rząd będzie musiał pożyczyć kwotę będącą równowartością ponad jednej piątej PKB. Powstaje pytanie, czy potrafi jeszcze w obliczu permanentnej już recesji zainteresować inwestorów wyższymi odsetkami obligacji?
Finansować długu hiszpańskiego państwa nie są już w stanie ani banki, ani państwowy fundusz emerytalny. Być może jeszcze w tym lub przyszłym roku Hiszpania będzie potrzebować unijnych pieniędzy na potężną skalę. Mowa tu nie tylko o 100 mld euro na pokrycie strat sektora bankowego, ale też około 0,5 bln euro na obsłużenie potrzeb pożyczkowych na najbliższe 2 lub 3 lata. Na chwilę obecną europejskie środki pomocowe nie są w stanie zapewnić tak wielkiego finansowania hiszpańskiego długu.
Osiągnął on już jednak taką wielkość i tempo przyrostu, że prawdopodobnie konieczny będzie bezwarunkowy skup hiszpańskich obligacji bez jakichkolwiek żądań wprowadzania oszczędności. I to może nie wystarczyć – niewykluczone, że jedynym wyjściem okaże się restrukturyzacja hiszpańskiego długu, przy poważnych stratach wielu wierzycieli. Nadszarpnięte zaufanie do włodarzy strefy euro każe zaś przypuszczać, że na spłacanie hiszpańskiego długu zrzucą się prawdopodobnie ci, którzy najmniej zawinili, czyli właściciele kont w bankach. Kolejny podatek depozytowy lub konfiskata części depozytów, np. powyżej 100 tys. euro?
Tomasz Tokarski
Źródło: bankier.pl