Nowy słoweński rząd, wrogo nastawiony do planu ratowania banków, wysuniętego przez poprzedni gabinet, musi w tym roku zdobyć co najmniej 3 miliardy euro na spłatę długów. Jeśli rząd nie sformułuje własnego planu, najprawdopodobniej będzie zmuszony wystąpić o międzynarodową pomoc finansową już w czerwcu.
Słowenia już zaczęła borykać się z problemami, którym musiały stawić czoła kraje dotknięte przez kryzys. Po wydarzeniach na Cyprze znacząco wzrosło oprocentowanie słoweńskich obligacji, co oznacza, że Słowenii będzie trudniej pożyczać pieniądze od inwestorów na rynkach finansowych. Nowy, centrolewicowy rząd z premier Alenką Bratušek na czele może dodatkowo skomplikować sytuację.
Wesprzyj nas już teraz!
Rentowność słoweńskich obligacji długoterminowych spadła poniżej poziomu oprocentowania krótkoterminowych papierów dłużnych, co zwykle jest sygnałem, że inwestorzy biorą pod uwagę niewypłacalność państwa. Dziesięcioletnie obligacje podrożały w styczniu do 6,2 proc, zaś dwuletnie zbliżają się do poziomu 7 proc. Koszt pożyczek w Słowenii po kryzysie cypryjskim znacznie wzrósł, co dodatkowo odstrasza inwestorów.
Po upadku rządu Janeza Janszy nowa premier zapewnia, że Słowenia to nie Cypr, ale nie ogłosiła jeszcze konkretnych rozwiązań walki z potężnym zadłużeniem słoweńskich banków państwowych. Przypomnijmy, że zanim doszło do ostatnich wydarzeń na Cyprze, początkowo również mówiono o pomocy w wysokości 3 mld euro, które następnie urosły do 17 mld euro.
Partia Pozytywna Słowenia, z której wywodzi się obecna premier, planuje wprowadzenie własnych poprawek do opracowanych przez poprzedni gabinet aktów prawnych tworzących tzw. bank złych długów oraz państwowy holding, zarządzający aktywami państwowymi. Wiadomo, że rząd chce sprywatyzować w tym roku przynajmniej jedno duże przedsiębiorstwo państwowe, choć sprzeciwiają się temu socjaldemokraci, koalicyjny partner Pozytywnej Słowenii.
W porównaniu z Cyprem na korzyść Słowenii może przemawiać to, że wartość aktywów w bilansach jej banków stanowi 135 proc. słoweńskiego PKB, natomiast w przypadku Cypru było to aż 800 proc. PKB. Słoweński sektor bankowy jest też znacznie mniejszy od cypryjskiego, po wtóre zaś bardzo niewielki odsetek depozytów w słoweńskich bankach należy do obywateli innych państw. Cypryjski precedens spowodował jednak, że zaufanie do sektora bankowego zostało nadszarpnięte w całej strefie euro, nie można więc wykluczyć znacznie gwałtowniejszych wybuchów paniki. Trzy największe banki w Słowenii deklarują potrzeby finansowe wahające się między 100, a 400 mln euro. To właśnie w nich wygenerowana została większość tzw. złego długu, będącego niespłacanymi terminowo kredytami.
Tomasz Tokarski
Źródło: obserwatorfinansowy.pl