Kilkaset osób przeszło ulicami Krakowa manifestując przeciwko totalitarnej polityce państwa odbierającego dzieci rodzicom. To społeczny protest wobec absurdalnej ale i dramatycznej sytuacji do jakiej państwo doprowadziło rodzinę Bajkowskich.
Na początku marca informowaliśmy na PCh24.pl o decyzji władz, które nakazały policji odebranie dzieci – 13-letniego Krzysztofa i 10-letniego Piotra – państwu Bajkowskim. Przypomnijmy, że rodzice z własnej woli zgłosili się do Krakowskiego Instytutu Psychologii, dostrzegając problemy z nauką swoich dzieci. W „nagrodę” te wylądowały w domu dziecka zabrane tam prosto ze szkoły. Najbardziej bulwersuje fakt, że nie ma dowodów potwierdzających jakiekolwiek nieprawidłowości. Równocześnie dzieci są zadbane, uczą się bardzo dobrze, wychowawcy wyrazili o nich i o ich rodzicach pozytywną opinię. Nie ma też żadnych danych świadczących o tym, by zdrowie, bezpieczeństwo czy edukacja dzieci były zagrożone. Mimo tego dzieci trafiły do domu dziecka.
Wesprzyj nas już teraz!
To właśnie skłoniło kilkuset mieszkańców Krakowa do gestu solidarności z rodziną Bajkowskich. Zorganizowano przemarsz z placu Nowaka – Jeziorańskiego na Dworzec Główny – w manifestacji brały udział młode rodziny z dziećmi. Niesiono transparenty z hasłami nawołującymi urzędników do „zostawienia dzieci w spokoju”. Uczestnikom marszu towarzyszyły okrzyki: „Dzieci nasze nie są wasze”, „Miejsce dzieci jest w rodzinie” czy „Mama, tata to jest siła”.
– Chcemy wskazać problem i okazać wsparcie rodzinie Bajkowskich, ale nie tylko im. Chcemy pokazać, że ich los obchodzi całkiem dużą grupę społeczeństwa i wierzymy, że takimi inicjatywami możemy coś zmienić. Środki, które zostały zastosowane wobec rodziny Bajkowskich, naszym zdaniem są niewspółmierne do sytuacji. Doszło do zwalczania rzekomej przemocy przemocą większą niż zarzucono tej rodzinie – powiedział jeden z organizatorów demonstracji Grzegorz Mika.
Uczestnicy manifestacji żywiołowo reagowali na słowa liderów protestu, na twarzach zebranych na krakowskim Rynku widać było ogromną złość. – Państwo dobre we wszystkim jest dobre w niczym. I tak jest w Polsce. Coraz bardziej totalitarny system nie pozwala nam wychowywać własnych dzieci – mówił pan Grzegorz, jeden z protestujących. – Dziś Bajkowscy a jutro być może my – wtrąciła Pani Eliza, jego żona. – Nigdy nie wiadomo, co spodoba się urzędnikowi, a co nie. Może będzie to sposób ubierania dziecka a może to, że mówi pacierz w szkole. Nam już kiedyś dyrektorka na to zwróciła uwagę! Jesteśmy tu więc, bo boimy się wszechwładzy państwa. Wara od naszych dzieci – dodała.
– Żyjemy w świecie, w którym pediatrzy próbują przekonywać, że ważniejsze od dobra dziecka jest prawo par homoseksualnych do posiadania potomstwa. Z drugiej strony troska o „dobro dziecka” jest wystarczającym powodem, by odebrać dzieci kochającym rodzicom, bo są „niezaradni wychowawczo” czy „nadmiernie religijni” – pisała na PCh24.pl o tej bulwersującej sprawie psycholog Bogna Białecka.
Dramatowi rodziny Bajkowskich obiecali „przyjrzeć się” minister sprawiedliwości Jarosław Gowin oraz rzecznik praw dziecka.
PCh24.pl