Boris Dittrich, homoseksualny działacz nazywany „ojcem” holenderskiego ruchu politycznego walczącego o tzw. prawo do zawierania małżeństw jednopłciowych, apeluje do pederastów i lesbijek, by walczyli o zalegalizowanie „małżeństw” złożonych z trzech lub więcej osób.
Zdaniem Dittricha, będzie to kolejny, nieunikniony krok w kierunku demontażu świata zachodniego i tradycyjnych praw małżeńskich.
Wesprzyj nas już teraz!
W wywiadzie udzielonym francuskiemu magazynowi homoseksualnemu „Yagg”, były parlamentarzysta, a obecnie działacz organizacji Human Rights Watch, któremu udało się doprowadzić m.in. do legalizacji „homomałżeństw” w swoim kraju, nakreślił dalszy plan działania homoaktywistów.
Zaznaczył, że dzięki redefinicji małżeństwa, pojawiła się dyskusja na temat możliwości legalizacji małżeństw poligamicznych. – To jest początek czegoś zupełnie nowego – stwierdził Dittrich. – Doprowadzenie do legalizacji tego typu związków zajmie wiele lat – dodał.
Aktywista przyznał, że dużo czasu zajęło upowszechnienie w sferze politycznej pojęcia „równości małżeństw”. Przypomniał, że kiedy wraz z innymi działaczami zaczynał walkę o „homomałżeństwa” w Holandii, nigdzie indziej tego typu związki nie istniały.
Dittrich zwrócił uwagę na to, że przeciwnicy zmian w jego kraju podnosili dokładnie te same argumenty, które aktualnie są wytaczane we Francji. Zauważył, że rządy niektórych państw np. Wielkiej Brytanii, najpierw zdecydowały się zalegalizować tzw. cywilne związki partnerskie dla homoseksualistów w celu zapewnienia osobom z tych związków sprawiedliwe opodatkowanie i prawo dziedziczenia własności.
Rządzący mogli tak postąpić, ponieważ argumentacja o potrzebie równego traktowania była powszechnie akceptowana nawet przez przywódców religijnych. Przekonywali oni opinię publiczną – prawie tak samo mocno jak zwolennicy homozwiązków – że nie istnieje żadne niebezpieczeństwo redefinicji małżeństwa. Upewniali ich w tym parlamentarzyści, którzy dążąc tak naprawdę do legalizacji tzw. „homomałżeństw”, cały czas zapewniali, że małżeństwo pozostanie nietknięte.
Dittrich podkreślił, że legalizacja cywilnych związków partnerskich zawsze pomyślana była, jako pierwszy krok w kierunku większego planu. Holenderski aktywista przyznał, że gdy został posłem natychmiast zaczął mówić w parlamencie o potrzebie legalizacji „małżeństw” osób tej samej płci, ale szybko zdał sobie sprawę, że opinia publiczna nie była gotowa ich zaakceptować. Zmienił więc taktykę.
– Uznaliśmy, że z psychologicznego punktu widzenia, lepszym rozwiązaniem będzie najpierw wprowadzenie zarejestrowanych związków partnerskich, by ludzie przyzwyczaili się do myśli o tym, że dwóch mężczyzn albo dwie kobiety mogą udać się do urzędu stanu cywilnego i zawrzeć zgodny z prawem związek – mówił.
Dittrich zauważył, że ludzie szybko przywykli do tego typu związków i zdali sobie sprawę, że w wyniku ich wprowadzenia „nie nastąpiła żadna rewolucja, a kraj nie wpadł w moralną otchłań”. Wyjaśnił, że kolejnym krokiem realizacji pełnej równości stało się zalegalizowanie „małżeństw” homoseksualnych.
Holenderski aktywista zaznaczył, że w walce o legalizację „homomałżeństw” należy skupić się na „zasadach równości i niedyskryminacji” oraz„podkreślaniu rozdziału państwa i Kościoła.”
– Jeśli ludzie są przeciwko małżeństwu między dwoma osobami tej samej płci, dobrze, OK. Powiedzmy osobom wierzącym, że nie dotykamy kwestii ślubów kościelnych, ale mówimy jedynie o ślubachcywilnych – radził Dittrich. Dodał: – Zgodnie z prawem, wszyscy powinni być traktowani równo.
Źródło: LSN, AS.