Węgierska stanowczość wobec eurokratów przynosi efekty. Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz stwierdził, że „sprawdzenie, czy ramy konstytucyjne w kraju członkowskim naprawdę naruszają wspólne standardy i zasady europejskie jest ekstremalnie trudne”. Mimo, że Komisja Europejska podejmie się jednak tego zadania, to nie jest jednak przesądzone, czy wobec Budapesztu zostanie wszczęta procedura prowadząca do kar.
Zdaniem Schulza na razie nie ma wystarczających dowodów, że Węgry łamią zapisane w traktatach UE wartości dotyczące państwa prawa czy demokracji. W jego opinii łatwo wydawać sądy o niezgodności ze standardami europejskimi , ale trudniej je udowodnić.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jeśli oskarży się kraj członkowski, że nie przestrzega standardów, i nie ma się stuprocentowych dowodów, ten kraj może zarzucić formułowanie bezpodstawnych twierdzeń. Dlatego radzę, byśmy nie działali, dopóki nie będziemy mieli dowodów – powiedział Schulz na konferencji prasowej po rozpoczęciu szczytu UE w Brukseli. Przewodniczący PE przyznał, że także szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, ma w tej kwestii spore wątpliwości.
Przed rozpoczęciem szczytu UE, zmian w konstytucji swojego kraju bronił premier Węgier Viktor Orban. Przekonywał, że Węgry trzymają się zasad europejskich i nie ma żadnych dowodów, że modyfikacje ustawy zasadniczej naruszają wartości zapisane w traktatach unijnych.
Źródło: wPolityce.pl
luk