Rosjanie stwierdzili, że polsko-rosyjska ekspertyza szczątków Tu-154M nie wykazała żadnych śladów wybuchu. Problem w tym, że polska Prokuratura zaprzecza, by brała udział w takiej ekspertyzie.
– Przeprowadzona wspólnie przez specjalistów z Rosji i Polski nowa ekspertyza szczątków polskiego Tu-154M nie wykazała na nich śladów wybuchu – ogłosił wczoraj Władimir Markin, rzecznik Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Polscy i rosyjscy eksperci mieli poddać pobrane próbki wnikliwym badaniom – tak przynajmniej twierdzą Rosjanie.
Innego zdania są jednak polscy śledczy. Jedynym punktem wspólnym polskiego i rosyjskiego komunikatu jest to, że w Moskwie faktycznie pracowali tak polscy jak i rosyjscy biegli w dniach 18 lutego do 7 marca.
Jednak, jak twierdzi polska prokuratura, nie badano wówczas żadnych próbek pod kątem wykrycia materiałów wybuchowych. – Polscy biegli oraz prokurator wojskowy nie uczestniczyli na terenie Federacji Rosyjskiej w żadnych badaniach (tym bardziej laboratoryjnych) pod kątem wykrycia materiałów wybuchowych – podkreślił płk Zbigniew Rzepa, rzecznik naczelnego prokuratora wojskowego.
Płk Rzepa twierdzi, że w podanym przez Rosjan terminie polscy biegli brali udział w badaniach w Moskwie. Chodziło jednak o „oględziny dwóch fragmentów brzozy, zabezpieczonych do badań kryminalistycznych w Smoleńsku”.
Polscy śledczy nie dysponują też żadną ekspertyzą dotyczącą tego, czy na pokładzie Tu154M doszło do wybuchu. Przebywający w Moskwie prokurator ppłk Karol Kopczyk stwierdził, że wykonywane w dniach 18 lutego do 7 marca czynności nie miały na celu stwierdzenia, czy w Smoleńsku doszło do wybuchu.
– W momencie, gdy będę miał ekspertyzę wykonaną przez polskich ekspertów, wtedy będę mógł stwierdzić, czy doszło do takiego zdarzenia, czy nie doszło. Natomiast nie będę odnosić się do wypowiedzi przedstawicieli Komitetu Śledczego FR – stwierdził ppłk Kopczyk.
Źródło: „Nasz Dziennik”
ged