Resort pracy poinformował, że stopa bezrobocia w naszym kraju może wynieść w lutym 14,6 proc. W styczniu straciło zatem pracę kolejne 160 tys. osób, a liczba zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 2,3 mln. Nie tak dawno ministerstwo zakładało, że stopa bezrobocia w bieżącym roku nie przekroczy 13 proc. …
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz przewiduje, że w marcu i kwietniu bezrobocie zacznie powoli spadać i że w całym 2013 r. nie będzie już wyższej stopy bezrobocia, niż w tym miesiącu. Jest to niestety myślenie życzeniowe, a także próba zaklinania rzeczywistości, by uspokoić opinię publiczną. Skala mijania się rządowych prognoz z prawdą jest widoczna gołym okiem, a przy tym z miesiąca na miesiąc ulega spotęgowaniu.
Wesprzyj nas już teraz!
O ile prognoza ministerstwa pracy na grudzień ubiegłego roku zakładała bezrobocie w wysokości 12,3 proc., w rzeczywistości wyniosło ono 13,4 proc. – „pomyłka” o 1,1 proc. Rząd zakładał też, że w całym 2013 r. bezrobocie nie wrośnie powyżej 13 proc. Obecnie ten sam rząd przyznaje, że na koniec drugiego miesiąca w roku prognozę trzeba będzie skorygować już o 1,6 proc. Strach pomyśleć, co przyniosą kolejne miesiące.
Minister pracy ma częściowo rację, gdy twierdzi, że bezrobocie zacznie powoli spadać w marcu i kwietniu. Jest to jednak stały, sezonowy trend, windujący nieco stopę bezrobocia na jesieni, by obniżyć ją z początkiem wiosny. Szef resortu pracy próbuje stworzyć wrażenie, że wraz z nieznacznym, sezonowym spadkiem bezrobocia w marcu, czy kwietniu, cała gospodarka zacznie wracać do normy. Ważniejsze jest jednak to, że krzywa bezrobocia pnie się cały czas w górę.
Efektem owego pięcia się górę jest to, że w naszym kraju od 6 lat nie było tak wielu osób pozostających bez legalnej pracy. Jedna czwarta bezrobotnych dotyczy już zarówno osób do 30. roku życia, jak i tych powyżej 50 lat. Nie należy oczekiwać, że kolejne pieniądze dla urzędów pracy, czy po prostu upływ czasu, przyczynią się do poprawy sytuacji. Jeżeli nie zostaną podjęte radykalne kroki, będzie coraz gorzej. W pierwszej kolejności należy obniżyć koszty pracy i uelastycznić kodeks pracy.
Tomasz Tokarski