Ekonomista Andrzej Sadowski, wiceprezydent wolnorynkowego Centrum im. Adama Smitha uważa, że Polskie Linie Lotnicze LOT powinny być jak najszybciej sprzedane. Jego zdaniem, jest to lepsze wyjście, niż prywatyzacja, którą planuje rząd.
Informacyjna Agencja Radiowa dowiedziała się nieoficjalnie, że nowy szef LOT-u, Sebastian Mikosz chce, by spółka mogła być sprzedana jeszcze w tym roku. Według Andrzeja Sadowskiego, proces prywatyzacji będzie „ślamazarny i nieefektywny”. Dlatego w jego opinii „należy jak najszybciej LOT wystawić na licytację i sprzedać nawet za złotówkę, tylko po to, by znalazł się realny właściciel”.
Wesprzyj nas już teraz!
Andrzej Sadowski przestrzega rząd przed zbyt długim procesem prywatyzacyjnym, który doprowadził między innymi polskie stocznie do bankructwa. Zdaniem ekonomisty, obecnie to już ostatnia chwila by sprzedać LOT. Markę może ocalić, jego zdaniem, tylko firma, która kupi LOT, ale nie za cenę „wydumaną przez urzędników”, lecz za cenę wynikającą z licytacji.
Do tej pory na przeszkodzie w prywatyzacji, oprócz problemów finansowych LOT-u, stoi też prawo. Obecnie polskie regulacje pozwalają na sprzedaż jedynie mniejszościowego pakietu akcji. LOT liczy na to, że w tym roku Sejm zniesie te ograniczenia. Na razie komitet ekonomiczny Rady Ministrów przyjął projekt ustawy, który zezwala na prywatyzację.
Za wypowiedź dla Informacyjnej Agencji Radiowej już posypały się na Andrzeja Sadowskiego gromy, zarzuty o wyprzedaż za bezcen majątku narodowego i stratę narodowego przewoźnika. Ekonomista wspomniał bowiem o tym, że cena, która wyniknie z licytacji, może nie przekroczyć przysłowiowej złotówki, a to z uwagi na fakt, że LOT ma spore długi i zobowiązania. Owej złotówki nie należy zapewne traktować zupełnie dosłownie, raczej jako metaforę, oznaczającą, że skoro PLL LOT jest nieudolnie zarządzaną spółką państwową, która nie przynosi zysku, trzeba ją za uczciwą cenę sprzedać i wpuścić na rynek konkurencję, która doprowadzi do obniżenia cen.
Tomasz Tokarski