Jak wynika z planów reorganizacyjnych MSW, do likwidacji przeznaczono Karpacki Oddział Straży Granicznej w Nowym Sączu oraz Sudecki Oddział Straży Granicznej w Kłodzku. Parlamentarzyści z Małopolski apelują do władz o wycofanie się z tych decyzji.
Zdaniem opozycji, powodem zmiany jest lobbing europosłów i posłów Platformy Obywatelskiej ze Śląska oraz pokrewieństwo zastępcy komendanta głównego Straży Granicznej z osobami pracującymi w komendzie Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu. Rząd chce utworzenia jednego oddziału SG na Śląsku, choć jeszcze w 2009 r. planował jego likwidację, przy jednoczesnym utrzymaniu jednostek na Podhalu i Dolnym Śląsku – donosi „Nasz Dziennik”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Rząd tej koalicji lekką ręką wydaje pieniądze i je marnotrawi. Jeszcze w 2009 roku zdecydował o zainwestowaniu ponad 40 mln zł w modernizację punktu SG w Nowym Sączu. Taka była koncepcja, stworzono dobre warunki do pracy dla funkcjonariuszy – mówił Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS. W świetle decyzji o likwidacji punktu, dziś są to pieniądze wyrzucone w błoto.
Posłanka Anna Paluch (PiS) wskazuje, że najwięcej incydentów z imigrantami odnotowano m.in. w Małopolsce. Sprawa dotyczy m.in. obywateli z terytorium dawnego Związku Sowieckiego. Teraz wskazywano, że zjawisko to jest równie silne na Śląsku. – Pytałam MSW o fałszowanie statystyk. Wygląda na to, że były one dopasowywane dopiero po wydaniu decyzji MSW o reorganizacji – podkreślała. Paluch przypomina, że lwia część działalności prowadzonej przez Straż Graniczną, a dotyczącej przestępczości cudzoziemców, jest objęta ścisłą kontrolą prokuratury i sądu.
Prócz oddziałów w Nowym Sączu i Kłodzku, zniknąć mają także inne oddziały z południowej granicy kraju: w Żywcu, Piwnicznej-Zdroju, grupy zamiejscowej w Lipnicy Wielkiej i Cieszynie. Resort tłumaczy decyzje koniecznością dostosowania terenowych oddziałów SG do zadań wynikających z przystąpienia Polski do strefy Schengen.
Przypomnijmy, że w sprawie bezpieczeństwa wewnętrznego, MSW podjęło kilka dni temu jeszcze inną inicjatywę. Do Sejmu trafił projekt ustawy, przedłożony przez ministra Cichockiego, o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. W ustawie czytamy, że funkcjonariusze, którzy Polsce będą działać w ramach „wspólnych operacji”, mogą używać broni palnej oraz stosować środki przymusu bezpośredniego. Rząd twierdzi, że istnieje konieczność uchwalenia tego prawa, ponieważ wymagają tego „przepisy europejskie oraz praktyka”.
W projekcie czytamy, że funkcjonariusze służb państw obcych, którzy prowadzą operacje wspólne, mają prawo m.in. wwozu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej i posiadania broni palnej, amunicji oraz materiałów pirotechnicznych i środków przymusu bezpośredniego, użycia broni palnej w sposób i w trybie określonych w ustawie z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji, zastosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia materiałów pirotechnicznych w sposób określony dla funkcjonariuszy Policji.
Źródło: „Nasz Dziennik”, wPolityce.pl
kra