Clive Crook, felietonista Bloomberg View, stwierdził, że „trzeba porzucić wizję jednolitej Europy i pokazać zalety podziału Unii na wewnętrzną – członków unii walutowej – i zewnętrzną – kraje, które być może nigdy nie zechcą do niej przystąpić. Niewątpliwie idea politycznej integracji, znajdująca wyraz również we wspólnej walucie, na naszych oczach nie zdała egzaminu.
Za jeden z powodów największego w historii europejskiej wspólnoty kryzysu Crook uważa trwającą od lat mieszankę ambicji i niejasności. Państwa członkowskie, teoretycznie od samego początku oddane idei „coraz głębszej unii”, nie dogadały się, co właściwie miałaby ona oznaczać i nigdy nie zastanawiały, czy ich obywatele są jej przychylni, o ile w ogóle wiedzą, na czym polega. Drugą, nie mniej ważną przyczyną jest polityka, która legła u podstaw integracji europejskich państw. Polityczny projekt zharmonizowania tak wielu różnych gospodarek był z góry skazany na niepowodzenie.
Wesprzyj nas już teraz!
Unia przypomina okręt na wzburzonym morzu, przechylający się niebezpiecznie coraz bardziej z burty na burtę. Załoga próbuje temu jakoś zaradzić, ale po pierwsze spiera się między sobą, co robić, a po wtóre, zachowuje się tak, jakby nie była w stanie podjąć stanowczych i zdecydowanych kroków. Właśnie tak postępują unijni politycy. Uciekają od sedna problemu, czyli konieczności stanięcia twarzą w twarz z faktami: nie ma możliwości stworzenia spójnej struktury za pomocą tych samych metod, które doprowadziły do powstania w jej ramach sił odśrodkowych.
Jednym z państw, które będzie oczekiwać takich stanowczych kroków, jest Wielka Brytania.
Premier David Cameron zamierza w tym tygodniu ogłosić cele swojego rządu w rozmowach na temat nowego europejskiego traktatu i plany dotyczące referendum w razie jakichkolwiek „nowych ustaleń”. Co więcej, ponad połowa Brytyjczyków opowiada się za wyjściem ich kraju z UE. To dlatego Cameron, który jawi się raczej jako umiarkowany zwolennik wspólnoty, rozważa próbę odzyskania części władzy oddanej Brukseli. Dalsze próby zacieśniania integracji doprowadzić mogą do większego oporu na Wyspach.
Brytyjscy eurosceptycy, którym przewodzi Nigel Farage, uważają, że ich kraj nigdy nie powinien był przyłączać się do UE i nie chcą, by miał z nią cokolwiek wspólnego. Jeśli Wielka Brytania będzie musiała zdecydować między opuszczeniem Unii, a pozostaniem w niej i dalszej integracji, to dla wszystkich lepiej będzie, zdaniem Crooka, jeżeli zrezygnuje z członkostwa. „Nie powinna bowiem stać na drodze do integracji tych państw, które chcą tworzyć Stany Zjednoczone Europy, a sama może pozostać, jak Norwegia, członkiem Europejskiego Obszaru Gospodarczego lub negocjować, jak Szwajcaria, specjale dwustronne stosunki handlowe” – napisał publicysta. Trzeba zauważyć, że owych państw, chcących stworzyć europejskie USA, jest coraz mniej i coraz bardziej dają się słyszeć głosy eurosceptyczne. Zamiast wspólnoty opartej o wolny handel, uwzględniającej nieraz diametralne różnice między gospodarkami poszczególnych jej członków, politycy brną na oślep, próbując integrować to, czego się zintegrować nie da, a przynajmniej nie takimi metodami.
Tomasz Tokarski