Michael Sivy z „Time’a” ocenia, że z powodu braku strategii pokonania problemów strefy euro, najpewniej rozpadnie się ona szybciej niż się tego wielu spodziewa. Wystarczy, że jedno państwo zdecyduje się opuścić strefę a kolejne podążą jego śladem. Podkreślił także, że dotychczas proponowane rozwiązania mają na celu utrzymanie scentralizowanego tworu wbrew interesom obywateli. Utrzymanie strefy wspólnej waluty służy potężnej elicie, obejmującej nie tylko polityków i biurokratów z Unii, ale i kierownictwo międzynarodowych instytucji bankowych.
Zdaniem Sivy’ego polityczne i finansowe elity zdają sobie sprawę z wyzwań, jakie stoją przed strefą euro upierając się, że można znaleźć rozwiązania, które pozwolą ten system utrzymać. w grudniu ub. roku premier Włoch Mario Monti stwierdził, że pewne formy euroobligacji finansowanych przez kraje Unii pozwoliłyby Grecji pozostać w strefie. Kanclerz Niemiec Angela Merkel pozostaje niezdecydowana co do ich emisji, jest natomiast otwarta na „większe wspólne zaangażowanie finansowe”.
Wesprzyj nas już teraz!
Problem jednak w tym, że tego typu rozwiązanie nie jest wystarczające – uważa komentator „Time’a”. Kryzys i zadłużenie stale narasta i rozciąga się na najsłabsze finansowo kraje strefy euro. Prędzej czy później jego obsługiwanie stanie się niemożliwe. Silvy zauważa, że w ciągu ostatnich kilku lat euro było utrzymywane ze względu na pewne praktyczne zalety. Kiedy jednak koszty okażą się zbyt wysokie, strefa wspólnej waluty może rozpaść się z zadziwiającą prędkością. Po II wojnie światowej jedność europejska była konieczna. Wspólne instytucje były potrzebne do odbudowy zniszczonych gospodarek europejskich, a także w celu likwidacji antagonizmów między Francją i Niemcami i współpracy w obliczu sowieckiego zagrożenia. Te cele polityki, że państwa zachodnie zaczęły się integrować – powstały struktury dzisiejszej Unii Europejskiej.
Ale kiedy te cele zaczęły tracić na znaczeniu – ocenia Sily – kraje europejskie rozpoczęły pęd w kierunku agresywnej integracji i centralizacji. Pomimo upadku muru berlińskiego w 1989 roku i rozpadu Związku Radzieckiego w 1991 roku, dwa lat później zdecydowano się na tworzenie unii walutowej. W ciągu następnych 20 lat Unia Europejska poszerzyła się z 12 do 27 państw członkowskich. „Co spowodowało dążenie do ekspansji i centralizacji w Europie w momencie, gdy nie było gospodarczej i wojskowej potrzeby takiego zjednoczenia?” – zastanawia się Silvy.
Wielu ekspertów lansuje teorię, że Europa poprzez wspólne dziedzictwo kulturowe jest w jakiś sposób skazana na większą jedność. Często przywołuje się casus powstania Stanów Zjednoczonych jako przykład nieuniknionej konsolidacji. Ale równolegle ignoruje się dwa istotne fakty: Ontario i kanadyjskie prowincje zamorskie nigdy nie dołączyły do innych anglojęzycznych kolonii w Ameryce Północnej. I co ważniejsze, te terytoria, które nie połączyły się z USA, zostały zmuszone do współpracy ze względu na zagrożenie ze strony Imperium Brytyjskiego, które pozostało silne aż do końca wojny w 1812 roku. Po roku 1815 w Stanach Zjednoczonych znowu rozpoczęły się podziały – nie tylko między Północą a Południem, ale także między nowymi i starszymi stanami.
Alternatywne wytłumaczenie silniejszej integracji UE jest takie – twierdzi Silvy – że potężne elity dążą do realizacji własnych interesów, niezależnie od konsekwencji dla obywateli poszczególnych państw. Elity te obejmują nie tylko sowicie opłacanych biurokratów i funkcjonariuszy skupionych wokół Brukseli, ale również międzynarodowe korporacje i bankierów, którzy czerpią zyski z rosnącego handlu. Silvy zauważa także polityczne „korzyści” z integracji: niektóre bolesne reformy łatwiej jest przeprowadzić, gdy żąda tego Bruksela, przez co lokalne elity nie ponoszą już takiej odpowiedzialności za wprowadzane zmiany.
Tymczasem tempo wzrostu europejskich gospodarek gwałtownie wyhamowało, a koszty członkostwa przewyższają korzyści i interesy narodowe – ocenia komentator. To już tylko kwestia czasu – dodaje Silvy – aż któreś państwo w końcu zdecyduje się na opuszczenie strefy euro i tym samym zapoczątkuje szybki jej rozpad. Robert Zoellick, prezes Banku Światowego napisał niedawno, że Europa zbliża się do tego krytycznego momentu.
„Czego jeszcze potrzebuje Europa, poza strefą wolnego handlu, dogodnymi warunkami dla osób podróżujących i pracujących w innych krajach Europy, wojskową jednostką w ramach NATO i niektórymi organami międzynarodowymi w celu koordynacji polityki zagranicznej oraz polityki gospodarczej?” – pytał Michael Sivy w trakcie niedawnego seminarium, zorganizowanego przez Foreign Policy Research Institute.
Źródło: The Time, AgnieszkaStelmach