W tajnym porozumieniu rządowym prokurator generalny USA przyznał Narodowemu Centrum Zwalczania Terroryzmu (NCTC) specjalne uprawnienia do przechowywania i zbierania danych dotyczących obywateli USA, nawet jeśli nie są oni podejrzani o popełnienie przestępstwa. Porozumienie zostało zawarte bez akceptacji Kongresu i z pominięciem debaty na ten temat.
Na początku tego roku prokurator generalny Eric Holder zezwolił Centrum na kopiowanie rządowych baz danych dot. ewidencji lotów, pracowników kasyn, zagranicznych studentów itp. Dane te mogą być przechowywane przez okres pięciu lat, nawet jeśli jakaś osoba nie jest podejrzana.
Wesprzyj nas już teraz!
Wcześniej prawo zabraniało zbierania, przechowywania oraz udostępniania informacji dot. danej osoby, jeśli nie była ona podejrzana o działalność terrorystyczną lub dopuszczenie się przestępstwa. Nowe uprawnienie daje Centrum możliwość nie tylko gromadzenia i przechowywania ogromnych baz danych, ale również pozwala je analizować pod kątem podejrzanych zachowań i obserwować taka osobę.
Informacje zgormadzone przez Centrum na temat danego obywatela będą mogły być przekazywane także zagranicznym służbom. Były wysoki urzędnik Białego Domu komentując nowe uprawnienia podkreślił, że „zakres zmian zapiera dech w piersiach”.
Urzędnicy NCYC próbują bagatelizować informacje o nowych uprawnieniach, jakie zyskali. Twierdzą, że istnieją ścisłe wytyczne, które określają na jakich zasadach dane te mogą być wykorzystywane. Tak przynajmniej twierdzi Alexander Joelz Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego. NCTC obecnie przechowuje dane o ponad 500 tys. osobach podejrzanych o działalność terrorystyczną lub związki z terroryzmem. Lista ta obejmuje członków rodziny i przyjaciół podejrzanych, którzy stale są obserwowani przez FBI.
Na mocy nowych przepisów wydanych w marcu NCTC może mieć dostęp do każdej bazy rządowej, aby szukać informacji mających jakikolwiek związek z terroryzmem. Specjalne służby mogą analizować wnioski kredytowe, karty informacyjne dot. leczenia szpitalnego i ambulatoryjnego, informacje dot. leczenia psychiatrycznego w placówkach publicznych itp.
Podobne systemy kontroli obywateli próbowano stworzyć już wcześniej, m.in. za prezydenta G. Busha w 2002 r. Jednak opór społeczny był tak silny, że zrezygnowano z nich. Mimo to od 2003 r. służby wywiadowcze zbierają dość szczegółowe informacje o obywatelach amerykańskich wyjeżdżających za granicę. Między innymi gromadzone są dane dot. rejonów podróży, sposobów wydawania przez nich pieniędzy, kontaktów itp.
Federalna ustawa o ochronie danych osobowych i prywatności obywateli zakazuje agencjom rządowym udostępniania danych do celów innych niż pierwotnie były gromadzone. Jednak odpowiednie służby często stosują wybieg, składając specjalny wniosek w Centralnym Rejestrze Danych (Federal Register), w którym uzasadniają konieczność zapoznania się z dokumentacją na temat danej osoby. Wnioski te rzadko kiedy są kwestionowane.
Nowe zmiany zasad dostępu do informacji NCTC są następstwem niepowodzenia służb, które nie były w stanie w porę ująć Umara Farouka Abdulmutallaba. Muzułmanin w święto Bożego Narodzenia w 2009 r. wsiadł do samolotu. Był naszpikowany materiałami wybuchowymi wszytymi w bieliznę. Nie znajdował się on na liście obserwacyjnej FBI.
Wniosek dot. rozszerzenia uprawnień dla NCYC doprowadził na początku tego roku do wszczęcia gorącej dyskusji urzędników z Białego Domu i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego z Mary Ellen Callahan, pełniącą funkcję Głównego Urzędnika ds. Ochrony Danych Osobowych w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Callahan argumentowała, że nowe przepisy stanowiłyby naruszenie swobód obywatelskich. Mówiła, że każdy obywatel mógłby zostać uznany za potencjalnego terrorystę. Mimo to Holder zaakceptował porozumienie, a Callahan musiała ustąpić ze stanowiska.
Źródło: wired.com, AS.