W 2010 roku umorzono 439 postępowań przeciwko funkcjonariuszom SB i MO, którzy w czasach PRL dopuścili się przestępstw podlegających karze do 5 lat więzienia. Sprawa bezkarnych bandytów trafi teraz do Trybunału Konstytucyjnego.
W listopadzie 1995 r. pod rządami postkomunistycznego premiera Józefa Oleksego (SLD) Sejm przyjął poprawki do kodeksu karnego. Zgodnie z nimi bieg terminu przedawnienia przestępstw przeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub wymiarowi sprawiedliwości, zagrożonych karą pozbawienia wolności powyżej 3 lat, popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych przed 31 grudnia 1989 r., rozpoczyna się 1 stycznia 1990 r.
Wesprzyj nas już teraz!
W maju 2010 roku Sąd Najwyższy, w oparciu o te przepisy, uznał, że funkcjonariusze SB i MO, którzy dopuścili się przestępstw podlegających karze do 5 lat więzienia nie będą karani ponieważ ich przestępstwa uległy przedawnieniu po 5 latach. W większości przypadków przestępstwa funkcjonariuszy służb komunistycznych jak np. pobicia, przedawniły się więc już w okresie PRL.
Politycy PiS zapowiedzieli jednak, że w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia, zaskarżą do Trybunału Konstytucyjnego te przepisy kodeksy karnego, które czynią dzisiaj bezkarnymi funkcjonariuszy MO i SB.
Wprowadzone przez postkomunistów przepisy kodeksu karnego doprowadziły do paraliżu wiele spraw przeciwko bandytom z milicji i bezpieki. Na przykład w kwietniu 2010 roku Sąd Okręgowy w Radomiu umorzył sprawę 28 zomowców z Lublina, oskarżonych o znęcanie się nad zatrzymanymi uczestnikami protestów w czerwcu 1976. W sumie umorzono 439 postępowań przeciwko funkcjonariuszom SB i MO.
Źródło: rp.pl
ged