W Egipcie zapłonęły lokale należące do partii Wolność i Sprawiedliwość, politycznego ramienia Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się nowy egipski prezydent. Mohamed Mursi nadał sobie nadzwyczajne prerogatywy, stawiające go praktycznie ponad prawem.
Setki tysięcy Egipcjan wyszły na ulice w proteście przeciwko nowym nadzwyczajnym uprawnieniom prezydenta. W Kairze i Aleksandrii protesty miały gwałtowny przebieg. W Assiut i Suezie doszło do starć między demonstrantami, protestującymi przeciwko prezydenckim dekretom, a zwolennikami Mursiego. Uczestnicy antyprezydenckich demonstracji atakowali biura partii Wolność i Sprawiedliwość.
Wesprzyj nas już teraz!
Tysiące demonstrantów na placu Tahrir w Kairze wezwało przywódców egipskiej opozycji do wzięcia udziału w „Marszu miliona” przeciwko „zamachowi” prezydenta.
W opublikowanym dekrecie prezydent ogłosił, że nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za jakiekolwiek swoje działania do czasu inauguracji nowego parlamentu, wybranego na mocy nowej konstytucji, oraz że komitet konstytucyjny nie może zostać rozwiązany przez sąd. Akty te de facto stawiają prezydenta ponad prawem, co wywołało oburzenie Egipcjan.
Dekret prezydenta wzbudził zaniepokojenie Zachodu. Catherine Ashton z ramienia Unii Europejskiej wezwała Mursiego do uszanowania procesu demokratycznego, a komisarz ONZ Navi Pillay wyraziła zaniepokojenie konsekwencjami dekretu dla praw człowieka i demokratyzacji kraju.
Mursi zadeklarował w Kairze, że jest za „stabilnością polityczną, społeczną i ekonomiczną” i nie uczyni niczego, co by nie miało wyraźniej legitymizacji.
Żródło: Catholic Online, AS.