Dziennikarz Cezary Gmyz, który przed kilkoma dniami napisał o tym, że w samolocie, który rozbił się pod Smoleńskiem znaleziono środki wybuchowe, został zwolniony z „Rzeczpospolitej”. Stało się po spotkaniu Gmyza z Zarządem i Radą Nadzorczą spółki Pressbublika – wydawcy dziennika. Oprócz Cezarego Gmyza pracę stracili: redaktor naczelny – Tomasz Wróblewski, jego zastępca Bartosz Marczuk (opiekujący się działem krajowym) i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski.
Rada Nadzorcza uznała, że dziennikarze związani z publikacją tekstu „Trotyl na wraku tupolewa” „nie mieli podstaw do stwierdzenia, iż we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny”. Osobne oświadczenie wydał także prezes zarządu Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz, który ocenił, że tekst Gmyza „nie powinien się nigdy w takiej formie ukazać w <Rzeczpospolitej>”. Hajdarowicz przeprosił za publikację, choć stwierdził, że nie znał kulisów jej powstawania.
Wesprzyj nas już teraz!
Wśród zwolnionych z „Rzeczpospolitej” jest również zastępca redaktora naczelnego Bartosz Marczuk, był na urlopie w czasie, gdy powstawał i był publikowany tekst Gmyza i nie mógł on mieć żadnego wpływu na powstający artykuł.
Jak powiedziała Hanna Wawrowska, pełnomocniczka zarządu Presspubliki, zarząd spółki zbierze się w środę, wtedy można oczekiwać kolejnych decyzji co do przyszłości kierownictwa tytułu. Wawrowska zapowiedziała, że rekomendacja rozwiązania umowy z Gmyzem dotyczy także tytułu „Uważam Rze”, w którym dziennikarz publikuje. Zaznaczyła jednak, że co do dalszej współpracy z „Uważam Rze”, np. w formie pisania felietonów, decyzję podejmować będzie redakcja tego tytułu.
– To oświadczenie zawiera szereg co najmniej nieścisłości, używając języka prokuratury z ostatniej konferencji, a po ludzku rzecz ujmując kłamstw, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – powiedział w wywiadzie udzielonym portalowi wPolityce.pl Cezary Gmyz. Zapowiedział także walkę na drodze prawnej o swoje dobre imię. Dodał, że „podtrzymuje wszystkie swoje ustalenia”. – To było jak posiedzenie komisji weryfikacyjnej wyrzucającej dziennikarzy w stanie wojennym – opisuje spotkanie z przedstawicielami wydawcy.
W ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita” w artykule „Trotyl we wraku tupolewa” napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia. Wskazała, że znalezione ślady mogą jedynie oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, na przykład materiałów wybuchowych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych – twierdzi prokuratura.
Źródło: TVP Info
luk, pam