W Katalonii zaczął w piątek obowiązywać nowy podatek – turystyczny. Jego wielkość zależy od standardu hotelu i rejonu, w którym turysta spędza noc. Najwyższą stawkę, 2,5 euro za dobę, zapłacą za każdą noc goście pięciogwiazdkowych hoteli.
Gości „czterogwiazdkowych” nocleg będzie kosztował 1 euro 25 centów. Pozostali odwiedzający Barcelonę zapłacą po 75 centów, a inne regiony Katalonii po 50 centów za noc. Z podatku wyłączeni są emeryci i dzieci do 16. roku życia.
Wesprzyj nas już teraz!
Joan Gaspart, prezes zrzeszenia katalońskich hotelarzy, jest całkowicie przeciwny nowym przepisom i uważa ich wprowadzenie za błąd. Podatek może bowiem zniechęcić wielu turystów, ponieważ podnosi i tak niemałe ceny pobytu. Lokalny rząd argumentuje, że dzięki podatkowi zarobi dodatkowe 50 mln euro, jednak, co charakterystyczne, nie informuje, na co zostaną wydane te pieniądze. Oczywiście nie wątpimy, że się urzędnikom przydadzą.
Tymczasem zdaniem biur podróży zyski będą niższe, bo wiele rodzin zrezygnuje z przyjazdu do Katalonii i wybierze tańsze rejony turystyczne. Tak więc pomysł lokalnych władz może się okazać strzałem w stopę i uderzeniem w najbardziej dochodowy biznes regionu.
Katalonia to region przynoszący Hiszpanii najwięcej przychodów z turystyki. Jak podało hiszpańskie ministerstwo turystyki, w pierwszych dziewięciu miesiącach 2012 r. odwiedzający zostawili w tym regionie ponad 10 mld euro, prawie jedną czwartą wszystkich pieniędzy pozostawionych przez turystów w Hiszpanii.
Pozostaje nadzieja, że te albo przyszłe władze wycofają się z pomysłu opodatkowania kury, która znosi dla nich prawdziwie złote jajka.
Piotr Toboła