25-letni Somalijczyk został zabity w Laas Caanood. W bieżącym roku w kraju pogrążonym w wojnie domowej zginęło już 16 dziennikarzy.
Ahmed Farah Sakin, współpracownik londyńskiej stacji telewizyjnej Universal, został zastrzelony we wtorek przez nieznanych sprawców. – Był w drodze do domu, gdy został kilkukrotnie postrzelony przez trzech uzbrojonych mężczyzn. Zmarł na miejscu, napastnicy uciekli – tłumaczy Feysal Jama. – To szokujące morderstwo i część kampanii wymierzonej przeciwko mediom – dodaje Abdullahi Ahmed Nor. Do ataku doszło dzień po postrzeleniu w Mogadiszu innego dziennikarza.
Wesprzyj nas już teraz!
Oficjalnie lokalna policja rozpoczęła śledztwo, nie zatrzymano do tej pory żadnych podejrzanych. – Każdy wie, że w Somalii można zabić dziennikarza i nie będzie żadnych konsekwencji – ocenia Tom Rhodes z Komitetu Ochrony Dziennikarzy. – Inną sprawą jest to, że sprawcy niektórych tych morderstw mogą być przy władzy, ukrywając się za swoimi stanowiskami – zauważa.
Według Reporters Without Borders (RSF) 2012 był najczarniejszym rokiem dla dziennikarzy w Somalii. Część spośród tych morderstw przypisano Al-Shabaab, inne są wiązane z konfliktem wśród samych elit politycznych rządzących dziś krajem. Do większości ataków dochodziło w stolicy – Mogadiszu. Większą liczbę nierozwiązanych spraw morderstw dziennikarzy posiada dziś jedynie Irak.
Źródło: aljazeera.com
mat