Polska nie ma szczęścia do drogowych inwestycji. Kolejnym dowodem na to jest odcinek nowo wybudowanej drogi A7 Gdańsk – Warszawa, w okolicach Miłomłyna. Na długości 40 m. zapada się droga i to pomimo że wykonawca co jakiś czas stara się ją naprawić. Po kontroli zarządzonej przez GDDKiA znaleziono przyczynę osiadania jezdni.
Feralny fragment drogi został oddany do użytku w sierpniu tego roku. Koszt budowy całego odcinka między Pasłękiem a Miłomłynem wyniósł 1 mld 70 mln zł. Tymczasem na 40 metrowym odcinku w pobliżu Miłomłyna zaczęła zapadać się droga i to co gorsza jeszcze przed oddaniem do użytku tempo zapadania się w ciągu doby wynosiło nawet 4 mm, potem nieco spadło.
Wesprzyj nas już teraz!
GDDKiA postanowiła zbadać sprawę. Kontrola wykazała, że przyczyną był zły wybór miejsca na składowanie materiałów wykorzystanych do budowy drogi. Kruszywo ważące 20 tys. ton zostało bowiem usypane zbyt blisko miejsca przygotowanego pod budowę drogi, czym zniszczono nawierzchnię podłoża. Niestety tereny leżące w pobliżu Żuław Elbląskich są grząskie, torfowe, o słabej wytrzymałości na obciążenia. Inwestor i wykonawca zrobili wszystkie konieczne badania gruntu jak również zastosowano odpowiednią w takich wypadkach technikę budowy czyli wkopano w ziemię betonowe kolumny, na których położono poliestrowe materace wypełnione kruszywem co miało ustabilizować grunt. Masa hałdy uszkodziła niestety kolumny i jezdnia zaczęła się zapadać.
Wykonawca jest zobowiązany w ramach umowy gwarancyjnej dokonać naprawy, jednak będzie to wymagało przygotowania planu naprawczego dla tego odcinka. Jak na razie naprawy wyglądają w ten sposób, że są wylewane kolejne warstwy asfaltu w celu wyrównania nawierzchni, co jest rozwiązaniem mało skutecznym. Kierowcy jednak zdaniem drogowców nie muszą się obawiać, gdyż na drodze obowiązują ograniczenia do 80 km/h.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.ekonomia24.pl