Obrońcy praw człowieka alarmują – milicjanci dopuszczają się na Białorusi molestowania zatrzymywanych kobiet. Stowarzyszenie „Nasz Dom” zgromadziło już blisko 100 relacji i zapowiada walkę z tymi praktykami.
Jedna z opozycjonistek – Olga Karacz – zatrzymana 19 kwietnia 2011 roku została pobita przez policjanta, usłyszała także groźby gwałtu. –To było straszne – mówi Białorusinka – Nie może też tak być, że milicjant, który ma przewagę fizyczną, zaczyna mnie obmacywać. A potem tłumaczy, że robił to w ramach kontroli osobistej. To są dwie odrębne sprawy. Janina Miacielska spędziła w areszcie kilkanaście dni. – Kobiety są tam bite – alarmuje. – Cele o wymiarach trzy na trzy metry, zimna woda. To bardzo wpłynęło na moje życie – wspomina opozycjonistka.
Wesprzyj nas już teraz!
Działaczki „Naszego Domu” zebrały ponad sto takich relacji i postanowiły walczyć. Listy z załączonymi świadectwami zozstały rozesłane już do naczelników milicji. Stowarzyszenie planuje rozesłać je do blisko 1194 białoruskich oficerów. Jak zauważają, jeśli dowódcy są prawdziwymi mężczyznami, nie mogą ignorować krzywdzenia kobiet w trakcie służby.
źródło: interia.pl
mat