Rosja od zawsze czujnie obserwowała firmy o strategicznym dla państwa znaczeniu. Teraz jednak zdwoi swoją czujność. Szefowie takich przedsiębiorstw będą musieli meldować Kremlowi o każdym swoim ruchu w ramach kontaktów z innymi państwami lub organizacjami międzynarodowymi. Prezydent Putin tłumaczy to troską o bezpieczeństwo interesów Federacji Rosyjskiej.
Dekret „o środkach mających na celu ochronę interesów Federacji Rosyjskiej podczas prowadzenia przez rosyjskie osoby prawne działalności gospodarczej za granicą” określa dokładnie, czego odtąd strategicznym firmom nie wolno robić bez wiedzy najwyższych władz.
Tak więc zgody Kremla wymaga udostępnianie informacji o swojej działalności, za wyjątkiem takich danych, które według prawa muszą być publiczne np. te które udostępnia się przy okazji emisji sprzedaży lub kupna papierów wartościowych. Bez uzgodnienia z rządem przedsiębiorstwa nie mogą także zmieniać umów z zagranicznymi kontrahentami a także innych dokumentów, które dotyczą polityki handlowej w tym cenowej, prowadzonej za granicą.
Wesprzyj nas już teraz!
Premier Miedwiediew ma miesiąc na dokonanie wyboru, które instytucje będą bezpośrednio odpowiedzialne za uzgadnianie tych wszystkich spraw z przedstawicielami biznesu o charakterze strategicznym.
Być może nie jest to przypadek, że dekret ujrzał światło dzienne kilka dni po wszczęciu przez KE dochodzenia antymonopolowego wobec Gazpromu, który został posądzony o nadużywanie pozycji monopolisty, przez co, zdaniem Brukseli, zagraża interesom konsumentów w UE. Te zarzuty Gazprom oczywiście odpiera, twierdząc, że przestrzega wszelkich międzynarodowych przepisów. Podkreśla też, że choć nie podlega jurysdykcji UE, zamierza „w dobrej wierze” współpracować z KE.
Władimir Putin stwierdził natomiast, że UE chce kosztem Rosji utrzymać wpływy w Europie Wschodniej, a postępowanie w sprawie Gazpromu to, jego zdaniem, pokłosie fatalnej sytuacji w strefie euro. Zapewnia jednak, że liczy na pozytywne efekty współpracy.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.forsal.pl