12 września 2012

Św. Jan Złotousty

(Jastrow/ wikimedia.commons / licencja Creative Commons. )

Święty Jan Złotousty należy do grona najwybitniejszych Ojców Kościoła, których wielkości należy szukać w punkcie, w którym łączy się we wspaniałą jedność wielkość chrześcijańskiej pokory i poświęcenia nieszukającego innej nagrody jak Niebo – z wielkością ludzkich zdolności i sławy ludzkiego imienia. Uniżenie przed Bogiem zjednuje obfitość łaski, talent zaś i pozycja społeczna sprawiają, iż łaska dana jednemu staje się udziałem tysięcy i nie przestaje wydawać owoców przez stulecia.

Przyszedł on na świat w Antiochii, ważnej wówczas metropolii syryjskiej, w możnej rodzinie, jako syn oficera legionów rzymskich. Pomimo wczesnej śmierci ojca dorastanie i odkrywanie powołania kształtowało się w przyszłym patriarsze Konstantynopola raczej harmonijnie. Z jednej strony nie unikał zajęć właściwych wiekowi pacholęcemu, spotykając się z rówieśnikami i korzystając ze wspólnych zabaw, z drugiej zaś z wielką pasją rozczytywał się w dziełach chrześcijańskich, co doprowadziło go do pragnienia przyjęcia chrztu świętego. Zdobył także wykształcenie filozoficzne pod kierunkiem pogańskiego filozofa Ammiana Marcelina i krasomówcze, w którym za wzór obrał sobie klasyka greckiej sztuki oratorskiej Demostenesa.

W wieku dwudziestu lat przyjął chrzest. Został lektorem i służył do Mszy biskupowi Antiochii. W swojej formacji kapłańskiej postawił wyraźnie na wartość, jaką jest gruntowne przygotowanie duszy do pełnienia świętej służby ołtarza – przygotowując umysł przez pisma i nauki starszych, a ducha przez ascezę i praktykę cnót. Dlatego święcenia kapłańskie przyjął dopiero po szesnastu latach. Po śmierci matki w 372 roku opuścił Antiochię, by wieść żywot pustelniczy. W ciągu kilku lat odosobnienia jego miłość do Boga nabrała głębi, z której czerpał potem podczas całej praktyki kapłańskiego żywota.

Wesprzyj nas już teraz!

Święcenia kapłańskie przyjął po powrocie do Antiochii, w roku 385. Już na początku musiał zaangażować się w rozstrzygnięcie sporu. Wyniknął on bowiem między cesarzem Teodozjuszem Wielkim a wiernymi diecezji antiocheńskiej. Diakon Jan gromił na kazaniu z jednej strony porywczość ludu, który wszczął uliczne zamieszki, z drugiej zaś niesprawiedliwość cesarską, która wywołała niezadowolenie poddanych. Święty oddawał się bez reszty swoim obowiązkom duszpasterskim, nie żałując wsparcia ubogim i nie licząc godzin ani trudów ofiarowanych dla zbawienia powierzonych mu dusz.

Jan z Antiochii był przede wszystkim mówcą – stąd jego przydomek Chryzostom (po grecku chrysostomus, czyli złotousty). Homilie stanowią ogromną część jego literackiego dorobku, a w innych pracach, teologicznych czy egzegetycznych można wyczuć klarowność i czytelność przekazu właściwą dla formy ustnej, w której celował. W swych kazaniach był prosty i nie unikał najzupełniej konkretnego formułowania rad dla swych wiernych. Doradzał na przykład mężom, jak mają się zwracać do swych żon, by zjednać ich miłość: „Kocham cię więcej niż własne życie. Twoją miłość cenię ponad wszystko, i nie byłoby dla mnie większej przykrości, jak różnić się z tobą w czymkolwiek. Posiadając miłość twoją, nie ulęknę się niczego, a w dzieciach naszych ciebie kochać będę”. A na koniec dodaje: „Nie bój się, nie bój bracie, by takie postępowanie uczyniło twą żonę zbyt wymagającą. Wyznaj jej, że ją kochasz!”.

W roku 397 Chryzostom – którego sława rozeszła się po ziemiach imperium i dotarła na cesarski dwór – został przez cesarza Arkadiusza mianowany patriarchą Konstantynopola. Przez pokorę odmówił przyjęcia tej godności, ale zdeterminowany namiestnik Antiochii, pragnąc wykonać polecenie basileusa, użył wybiegu. Zaprosił skromnego kapłana na przejażdżkę, a gdy ruszyli – okazało się, że właściwym celem podróży jest stolica wschodniego cesarstwa. Święty uznał w tym zdarzeniu wolę Bożą i po przyjęciu biskupiej godności oddał się z nie mniejszym niż poprzednio zapałem służbie Bożej.

Zjednał sobie miłość ludu konstantynopolitańskiego dzięki prawdziwemu przykładowi świętości i ubóstwa, jakie mógł zachować w swoim stanie – usuwając wszelkie oznaki nadmiernego bogactwa ze swego pałacu. Zubażając własne mieszkanie, wzbogacał jednocześnie liturgię, dbając o jej solenność i należyte namaszczenie. Prowadził działalność dobroczynną, budował domy pomocy i osobiście wspierał zwracających się doń. Jego zapał służył wszystkim duszom pokornym i skłonnym do przyjęcia upomnień świętego patriarchy. Wzbudził on wszakże jednocześnie niechęć tych, którym nie w smak była świadomość własnych wad i grzechów – tych, którzy nie chcieli się z nich podnosić.

Złotousty kaznodzieja mawiał, że „zgrzeszyć jest rzeczą ludzką, lecz trwać w grzechu nie jest rzeczą ludzką, lecz wręcz szatańską” – i gromił zatwardziałych grzeszników, nie bacząc na ich pozycję społeczną, byle tylko ratować ich dusze od wiecznego potępienia. Ściągnął przez to na siebie gniew cesarzowej Eudoksji (żony cesarza Arkadiusza), ponieważ ośmielił się krytykować publicznie obyczaje panujące na jej dworze. Doprowadziło to do pozbawienia go urzędu i banicji w roku 403.

Święty nie zniósł trudów wygnania, zdrowie miał już bowiem nadwyrężone kilkuletnim żywotem pustelniczym w młodości i późniejszymi pokutami. Ofiarował więc ostatnie swe cierpienia w intencji powierzonej mu trzody i oddał ducha Panu Bogu w Poncie nad Morzem Czarnym. Dobre imię świętego patriarchy zostało mu prędko przywrócone i niedługo po śmierci jego doczesne szczątki spoczęły w kościele Świętych Apostołów w Konstantynopolu, gdzie przywieziono je w roku 438. W roku 1568 papież święty Pius V ogłosił świętego Jana Chryzostoma Doktorem Kościoła.

 

Kościół wspomina św. Jana Złotoustego 13 września.

FO

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 251 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram