Pozbawienie IPN głównej siedziby w centrum Warszawy, trudności z finansowaniem przeprowadzki i adaptacji na potrzeby instytucji nowego budynku były tylko przygrywką do frontalnego ataku. We wtorek w sejmie odbyło się czytanie poselskiego projektu o likwidacji IPN autorstwa posłów SLD.
Jedynie Ruch Palikota poparł zgłoszony przez SLD projekt ustawy o likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej. Pomysł lewicy przepadł więc już w pierwszym czytaniu.
Wesprzyj nas już teraz!
Postkomuniści widząc zadyszkę u Palikota postanowili zawalczyć o elektorat przypominając beneficjentom komunistycznej dyktatury, że nikt lepiej od nich nie zadba o spokojną i dostatnią emeryturę czerwonej burżuazji.
Pod projektem podpisali się prominentni członkowie partii tj. Leszek Miller, Ryszard Kalisz, Tadeusz Iwiński, czy Jerzy Wenderlich. Jednak i młodzież partyjna ochoczo poparła projekt likwidacji instytucji, która budziła niepokój ich partyjnych „starszych kolegów”. Pod projektem widnieją podpisy Napieralskiego i Jońskiego.
W akcji „rozwiązać IPN” bierze też udział od lat zaangażowana w tą walkę „Gazeta Wyborcza”. We wtorkowym wydaniu organu Adama Michnika zamieszczono dwugłos w sprawie IPN. Zamieszczony tam tekst atakującego Instytut prof. Romanowskiego jest co najmniej zaskakujący. Argumenty profesora są z najwyższej półki. Rozwiązanie IPN to w istocie kolejna odsłona walki o… demokrację. Ta ukochana i hołubiona przez „GW” demokracja staje się wytrychem do walki z pamięcią i oczyszczeniem życia politycznego z postkomunistycznych cieni. Demokracja tak ale taka, która nie pamięta, która jest fajna (jak u Lisa), która nie rozlicza. Profesor posuwa się do porównania okresu PRL do czasów zaborów, konstatując, że przed wojną nie otwierano policyjnych archiwów zaborczych. Można dojść do wniosku, że dla profesora czas komunistycznej dominacji czerwonych i czas zaborów to podobne etapy w historii Polski. A gdzież niuansowanie o dostrzeżenie subtelnych różnic tak popularne w pisaniu o PRL przez „GW” ?
– SLD odgrywa rolę porównywalną z rolą Palikota w PO, głosił on bardzo radykalne hasła, skandalizował, a władze partyjne swoją politykę przedstawiały jako wsłuchiwanie się w głos ludu, którego reprezentantem miał być poseł z Lublina. IPN od powstania książki Gontarczyka i Cencekiewicza o Wałęsie jest skazany na atak, następują próby marginalizacji i zagłuszania jego działalności – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Mieczysław Ryba, były członek Kolegium IPN.
– Projekt SLD nie znalazł poparcia w Sejmie, ale najprawdopodobniej stłumi i przykryje kwestię siedziby instytutu. Pójdzie komunikat: jest tyle problemów socjalnych, a IPN chce dodatkowych pieniędzy na nowy lokal – twierdzi historyk. – Atak na IPN wynika również z tego, że pewne środowiska dostrzegają , że w Instytucie są ludzi, którzy na podstawie źródeł mogą ukazać historię przełomu lat 80’ i 90’ w zupełnie innym świetle. Co będzie bardzo groźne dla układu, który się wówczas sformował, tzw. układ okrągłostołowy, który notabene powrócił z mocą w ostatnich latach rządów PO. Walka o IPN to walka o pamięć i prawdę o naszej historii i współczesności – wyjaśnia prof. Ryba.
Łukasz Karpiel, ged