Z oficjalnych źródeł sądowych wynika, iż w sierpniu opublikowano ogłoszenia o upadłości 76 polskich przedsiębiorstw. Rok wcześniej, w analogicznym miesiącu, było ich 56. Od początku tego roku do końca sierpnia liczba upadłości sięgnęła 623 wobec 507 rok wcześniej, podał w raporcie Euler Hermes.
„Rosnąca liczba upadłości pociąga za sobą liczne zwolnienia. O ile zapowiadane w miesiącach wakacyjnych zwolnienia grupowe objąć mają do końca roku ponad 9 tys. osób, to liczba miejsc pracy, jaka zniknęła w wyniku upadłości firm tylko w lipcu i w sierpniu, przekroczyła już 10 tysięcy” – podano w raporcie.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie ekspertów, rzeczywista skala likwidowanych wraz z upadkiem firm miejsc pracy jest zapewne większa – dane o zatrudnieniu nie są bowiem tak często aktualizowane w porównaniu do innych danych finansowych w bazach informacji gospodarczych czy danych sądowych. Rzeczywista liczba miejsc pracy w bankrutujących firmach mogła być więc wyższa nawet o 20-30 procent, uwzględniając, iż niektóre dane o zatrudnieniu pochodzą sprzed 2-3 lat, a lata 2010-2011 były okresem nienajgorszej koniunktury, przede wszystkim eksportowej i pod tym katem część firm zwiększało zatrudnienie.
Sierpień był również kolejnym miesiącem, w którym branża budowlana przeżywała problemy. Jednak nawet kilkakrotny wzrost liczby upadłości oznacza, iż dotknęły one już nie nikłego procenta, ale kilku procent firm działających w branży.
Problemy z płynnością głównych wykonawców inwestycji drogowych dotykają również, jak wiadomo, podwykonawców, zwłaszcza przy spektakularnych i nagłaśnianych w mediach projektach. W sierpniu upadły 4 takie firmy, podczas gdy bankructw firm wyspecjalizowanych w pracach takich jak wykonywanie instalacji wodno-kanalizacyjnych, elektrycznych, zakładaniu izolacji termicznych, dźwiękowych, wibracyjnych itp. było 9. Widać też nasilenie się problemów w transporcie – w samym sierpniu upadło 10 firm zajmujących transportem towarów (czyli tyle, ile w ubiegłym roku w całym okresie od stycznia do sierpnia).
Największa ogłoszona w sierpniu upadłość dotyczyła firmy handlowej, znikają także mniejsze jednostki czy sieci detaliczne – i to w tempie o 60 procent większym niż w ubiegłym roku.
Piotr Toboła