4 września 2012

Teksas i Kalifornia: dwie drogi

(fot. Rich Niewiroski Jr. / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Świat obiegła wiadomość, że Kalifornia, znana z polityki socjalnej, przegoniła wolnościowy Teksas w tworzeniu nowych miejsc pracy. Media podały już, że informacja ta może pomóc Barackowi Obamie podczas listopadowych wyborów prezydenckich w kontekście tego, że stosowana przez niego polityka tworzenia przez rząd nowych miejsc pracy jest skuteczna.

 W ciągu jednego roku, do lipca, w Kalifornii powstało 365 tysięcy etatów w sektorach pozarolniczych, co oznacza wzrost o 2,6 %. W analogicznym okresie, w Teksasie przybyło 222,5 tysięcy nowych miejsc pracy, czyli o 2,1 % więcej, niż rok wcześniej. Etatyści i zwolennicy państwa socjalnego mogą więc odtrąbić sukces. Czy rzeczywiście jest to jednak osiągnięcie i jakie mogą być jego skutki? Można by rzec, że „Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”.

Kalifornia, rozpatrywana jako niezależne państwo, byłaby na 9. miejscu, jeśli chodzi o najpotężniejsze gospodarki świata. Jest jednak również niesamowicie zadłużona. Tylko w czasie ostatnich dwóch miesięcy trzy kalifornijskie miasta ogłosiły bankructwo. Stało się tak dlatego, że Kalifornia nie wyciągnęła lekcji, która płynie z rozwiązań zastosowanych przez Teksas: nie istnieje tam podatek dochodowy, podatki są niskie, polityka budżetowa zdyscyplinowania, a biznes nie napotyka biurokratycznych przeszkód. Efektem tego jest wynoszące w Teksasie 7,2 % bezrobocie, niższe od średniego, krajowego poziomu, podczas, gdy w Kalifornii wynosi ono 10,7 %, trzeci najwyższy odsetek w kraju.

Wesprzyj nas już teraz!

Zestawiać ze sobą gospodarki pod względem tworzonych miejsc pracy to tak, jak gdyby porównywać powierzchnię do objętości. Wyniki i wnioski z nich płynące mogą być bardzo mylące. Co z tego, że rząd „stymuluje” gospodarkę, tworząc miejsca pracy, skoro nie są one tak naprawdę potrzebne gospodarce, ale rządowi? Każdy z nas dostał kiedyś zapewne od bliskiej osoby prezent, który mimo wszystko nie trafił w nasz gust. Skoro nawet ktoś, kto dobrze nas zna, nie potrafi precyzyjnie wskazać naszych potrzeb, jak można uważać, że zrobi to rząd?

Co więcej, ilość tworzonych miejsc pracy jako wyznacznik tego, czy gospodarka jest w dobrej kondycji jest myśleniem typowym dla Keynesa i jego szkoły myśli ekonomicznej. Sam Keynes przyznał, że jeżeli rząd ma możliwości, by poprawić aktualną sytuację, powinien to zrobić, nie oglądając się na skutki swoich działań w dłuższym okresie, ponieważ, według jego słów, „W dłuższej perspektywie, wszyscy będziemy martwi”. Takim tokiem myślenia podąża właśnie Kalifornia – rzekoma konieczność interwencji przysłania wagę swobodnie działającego w warunkach wolnego rynku systemu cenowego. Brak zrozumienia, że rynek jest mechanizmem organicznym i przekonanie, że można go zaplanować i przewidzieć, zawsze doprowadzały do załamań gospodarczych.

 

Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 461 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram