Prezydent Egiptu Mohamed Mursi oznajmił w czwartek w Teheranie, na szczycie państw niezaangażowanych, że Syrią rządzi „opresyjny” reżim a wsparcie bojowników jest dla niego „obowiązkiem etycznym”. Delegacja Syrii wyszła z sali.
Mursi udał się na 16. szczyt Państw Niezaangażowanych po trzydniowej wizycie w Chinach. W Pekinie próbował nakłonić Chińczyków do… poparcia rebelii przeciwko reżimowi Asada. W Iranie, uchodzącym za jednego z ważniejszych sojuszników władzy Asada w regionie, wezwał do „skutecznego zaangażowania się” w konflikt w Syrii. Prawdopodobnie Mursi pracuje nad utworzeniem specjalnej grupy mediacyjnej, która miałaby oddziaływać na Syrię, prowadząc ją ku „pokojowej” transformacji ustroju. W jej skład miałby wchodzić Egipt, Turcja, Iran i Arabia Saudyjska – co wydaje się projektem pozbawionym szans realizacji.
Wesprzyj nas już teraz!
– Zakładam, że Mursi zainteresowany jest w uregulowaniu kryzysu syryjskiego, gdyż naprawdę jest to początkiem jego działalności na arenie międzynarodowej w celu promocji interesów Egiptu – komentuje Borys Dołgow, orientalista w rozmowie dla polish.ruvr.ru. – Jednakże czy potrafi on posadzić przy jednym stole rokowań opozycję a władze syryjskie? Jest to trudne zadanie. Zakładam, że jest to tym samym jabłkiem niezgody, którym Mursi może udławić się. Jeśli on będzie nalegać na odejściu Assada, naturalnie, sprawa nie zostanie rozstrzygnięta. Jego inicjatywa poniesie fiasko – dodaje.
– Baszar Asad nie odejdzie, gdyż jego wycofanie się oznaczać będzie nic innego, jak tylko fizyczne unicestwienie samego Asada i całego klanu Asada oraz, ewentualnie, fizyczne unicestwienie całej wspólnoty alawitów – ocenia Siergiej Demidenko, pracownik Instytutu Ocen Strategicznych i Analizy. – Inne wyjście z istniejącej obecnie sytuacji w Syrii po prostu nie istnieje. Co dotyczy stanowiska zajętego przez Mursiego, to nie ma w nim nic oryginalnego. Jeszcze jeden kraj w sposób wystarczająco aktywny zasygnalizował swoje stanowisko wobec reżimu Baszara al-Assada. Najprawdopodobniej, oznacza to, że reżim upadnie. Nie w najbliższym już czasie, lecz mimo wszystko zostanie wyparty – twierdzi Demidenko.
Czwartek był pierwszym dniem 16. szczytu Ruchu Państw Niezaangażowanych, skupiającego prawie dwie trzecie członków ONZ z Azji, Afryki i Bliskiego Wschodu. Państwa te w trakcie zimnej wojny poszukiwały pośredniego rozwiązania, nie angażującego bezpośrednio w rywalizację między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi. Miał to być ruch politycznej i międzynarodowej emancypacji krajów postkolonialnych.
źródło: polish.ruvr.ru / BBC
mat