Kryzys zagląda do budżetów miast i gmin. Minister finansów obostrzeniami w wydatkach bieżących i ograniczeniem deficytów zmusił samorządy do weryfikowania kosztów funkcjonowania, pisze „Rzeczpospolita”.
Pod nóż idą kolejne lokalne inwestycje, rezygnuje się z remontów, odkłada budowę dróg. Jednak w wydatkach administracyjnych zdecydowanych cięć nie widać.
Wesprzyj nas już teraz!
Gazeta podaje, że po przeliczeniu ubiegłorocznych kosztów na mieszkańca wśród województw najdroższe pod względem utrzymania administracji jest województwo lubuskie (54 zł), w środku plasuje się np. podlaskie (39,6 zł), a najtaniej jest, jak się okazuje, na Śląsku (24 zł).
Wśród miast powiatowych powyżej liczących 20 tys. mieszkańców widać bardzo duży rozdźwięk. Na przykład mieszkańca Sokółki samorząd kosztuje „tylko” 160 zł, a mieszkańca Polkowic – już aż 701 zł.
W grupie miast dużych najtańszy jest Toruń – 190 zł na mieszkańca. Natomiast blisko 8-tysięczna rzesza urzędników municypalnych w Warszawie kosztuje każdego podatnika prawie 460 zł.
Piotr Toboła