Syryjscy rebelianci uwięzili ponad 12 000 grekokatolików w wiosce przy libańskiej granicy. Brakuje im żywności, lekarstw i innych artykułów pierwszej potrzeby. Przez ponad 10 dni wieś Rableh w rejonie Homs była odcięta od świata.
Zginęło już przynajmniej trzech mieszkańców wsi. Zamordowany przez snajperów został ojciec czwórki dzieci. Melchicki patriarcha Gregorios III Laham zaapelował do ludzi dobrej woli o pomoc dla wioski i o pokój w „umiłowanym kraju”. Z kolei nuncjusz apostolski Mario Zenari wezwał obydwie strony konfliktu do ścisłego przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego.
Bunt przeciwko prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi rozpoczął się w marcu 2011. Od tamtej pory ponad 200 000 uchodźców opuściło kraj. Rableh nie jest jedyną wioską znajdującą się w trudnej sytuacji. Organizacja „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” (Aid to the Church in Need) pomaga już innej wsi. Także tam odcięcie od energii elektrycznej, zniszczenie mostów a także utrudnienia drogowe poważnie ograniczyły dostęp mieszkańców do podstawowych dóbr. Według osób, którym udało się uciec do Libanu, mieszkańcy tej wsi głodują. Brakuje m .in. mleka dla dzieci. Motocykliści, próbujący dostarczyć chleb do wioski, zostali ostrzelani.
Jak powiedział przedstawiciel „Pomocy Kościołowi w Potrzebie” dla Catholic News Agency, walki między buntownikami a siłami zbrojnymi wiernymi Assadowi są bardzo silne. Także katolickie zabytki cierpią z powodu wojny. Rządowy śmigłowiec, próbując zaatakować rebeliantów, zniszczył istniejący od VI w. grekokatolicki kościół św. Jakuba Męczennika w miejscowości Quara. Znaczna część budynku została zniszczona.
Źródło: catholicnewsagency.com
Marcin Jendrzejczak