Na tle pozostałych krajów członkowskich UE Łotwa i Estonia mają się świetnie. Na półmetku mogą poszczycić się nadwyżkami w budżecie. Wprawdzie deficytu nie unikną, ale dzięki dobrym wynikom finansowym z pierwszej połowy roku, będzie on w obu przypadkach dużo niższy niż zakładano. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj Łotwa, której budżet zyska nawet mimo obniżki podatku dochodowego i podatku VAT.
Wszystkim państwom bałtyckim udało się ograniczyć wydatki i zwiększyć wpływy do kasy państwa w pierwszej połowie 2012 roku, dzięki czemu ich tegoroczne deficyty będą znacznie niższe niż zakładano. Zwłaszcza w przypadku Łotwy i Estonii. Niestety spowolnienie gospodarcze w strefie euro zaczyna powoli rzutować na ich sytuację, dlatego według ekspertów z ośrodka Economist Intelligence Unit w drugim półroczu i w przyszłym roku nie ma co liczyć na tak dobre wyniki. Łotwa w związku z obniżkami podatków będzie miała większy problem z zaplanowaniem budżetu na kolejny rok.
Wesprzyj nas już teraz!
Według bilansu łotewskiego budżetu państwa nadwyżka wynosi 62 mln łatów (115 mln dol.) W tym samym okresie roku poprzedniego, deficyt wyniósł 217 mln łatów. W tym okresie wpływy do budżetu wzrosły o 14%, z czego ponad 1/5 stanowiły wpływy z podatku VAT. Wydatki wzrosły natomiast o 1,5%. Jeśli tempo rozwoju gospodarki utrzyma się na poziomie ok. 3%, deficyt budżetowy wyniesie 2,1% PKB. Ponieważ prognozy, sporządzone według metodologii unijnej, wskazują na utrzymanie się deficytu poniżej docelowych 2,5% PKB, rząd postanowił obniżyć zasadniczą stawkę VAT o 1%. Weszła ona w życie od 1 lipca. Od stycznia 2013 roku ma się zmniejszyć również o 1% stawka podatku PIT. W drugim półroczu zwiększą się również wydatki o 70 mln łatów.
Estonia może się natomiast pochwalić nadwyżką w wysokości 42 mln euro (54 mln dol.) Są to wyniki po pięciu pierwszych miesiącach roku. W tym przypadku nadwyżka w stosunku do poprzedniego roku zmniejszyła się o 10 mln. euro. W tym czasie wydatki wzrosły o 1%, a wpływy z podatków o 11%. Niestety Estonię czekają jeszcze w tym roku wydatki na cele energetyczne. Mimo to prawdopodobnie uda się osiągnąć założony cel w postaci deficytu na poziomie 2,6%. Dzięki niezbyt restrykcyjnej polityce fiskalnej kraj ma rating na poziomie klasy inwestycyjnej, a jego wiarygodność kredytowa jest stabilna. Estonia może także pochwalić się niskim długiem publicznym i sporymi rezerwami budżetowymi. Rząd prawdopodobnie określi przyszłoroczny deficyt na poziomie 0,8% i będzie on jednym z najniższych w strefie euro.
Niestety recesja w strefie euro prawdopodobnie pociągnie w dół obie gospodarki. Już teraz daje się zauważyć mniejszą ekspansję gospodarczą. Dowodem na to jest spadek wpływów z podatku VAT. Według ekspertów zmniejszenie deficytu przysporzy tym państwom dużo więcej problemów. Łotwa w związku z obniżką podatków być może zmuszona będzie jeszcze bardziej ciąć wydatki.
To jest kolejny dowód na to, że strefa euro jest prawdziwym przekleństwem dla Europy. Ciągnie w dół wszystkich, nawet tych, którzy póki co, dzięki rozsądnej polityce finansowej mają się świetnie. I jak tu rozwinąć gospodarczo skrzydła? Wygląda na to, że dopóki istnieje UE o dobrobycie możemy tylko pomarzyć.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.obserwatorfinansowy.pl