Kolejne symptomy nadciągającego kryzysu zostały wyciągnięte na światło dzienne. Jeszcze niedawno rząd ustami samego premiera chwalił się, że nie ma żadnych problemów ze sprzedażą państwowych obligacji inwestorom zarówno z kraju jak i zza granicy. Tymczasem fakty są brutalne.
Ministerstwo Finansów sprzedało w lipcu tego roku detaliczne obligacje skarbowe o wartości nominalnej 207,5 mln zł – poinformował resort finansów. Według ministerstwa sprzedaż obligacji w lipcu była niższa o – uwaga – aż 17 proc. niż w poprzednim miesiącu.
Wesprzyj nas już teraz!
Departament długu publicznego w Ministerstwie Finansów podał w komunikacie, że zakończyła się sprzedaż oferowanych w czerwcu br. obligacji skarbowych dwuletnich (DOS0714), trzyletnich (TOZ0715), czteroletnich (COI0716) i dziesięcioletnich (EDO0722). Obligacje te sprzedawano w lipcu.
W tym czasie sprzedano obligacje o wartości nominalnej 207,5 mln zł. Lipcowa sprzedaż była o 17 proc. niższa od sprzedaży zanotowanej w czerwcu 2012 r., kiedy inwestorzy zakupili obligacje o wartości nominalnej 249,6 mln zł i o 55 proc. wyższa od sprzedaży w lipcu 2011 r. (134,3 mln zł).
Z powyższych informacji można wyciągnąć dwa wnioski, oba niestety złe. Pierwszy, że państwo zadłuża się na nieprawdopodobną skalę zwiększając zadłużenie obligacjami o ponad 100 milionów złotych w ciągu roku. Drugi wniosek jest taki, że doszliśmy do takiego poziomu sprzedaży obligacji, że brak jest chętnych do ich nabywania.
Oba wnioski są brutalne dla naszej sytuacji i są smutnym potwierdzeniem tego, co nas czeka w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Grecja w Polsce? Nie można tego wykluczyć.
Paweł Toboła-Pertkiewicz