Wczoraj informowaliśmy o kłopotach finansowych Cypru i konieczności zwrócenia się przez rządzących wyspą o pomoc finansową do Unii Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego. Tymczasem w tarapatach jest kolejny kraj – Słowenia. Jak tak dalej pójdzie to szybciej będzie wymienić państwa, które nie mają problemów, aniżeli wymieniać coraz dłuższą listę państw zagrożonych niewypłacalnością lub bankructwem.
Słowenia jest członkiem unii walutowej od zaledwie 5 lat, ale najpewniej we wrześniu oficjalnie wystąpi o pomoc finansową do Brukseli. Gospodarka Słowenii skurczy się w tym roku o ok. 1,5-2 proc., kryzys przeżywa system bankowy i na jego ratowanie rząd potrzebuje minimum 5 miliardów euro, co stanowi blisko 10 proc. PKB całej słoweńskiej gospodarki. Rząd, gdyby nie uzyskał od Brukseli tych środków, zamierza zwiększyć dług publiczny z obecnych 48 proc. do 63 proc. PKB w 2014 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. Agencja ratingowa Fitch obniżyła wiarygodność kredytową Słowenii z A do A-, a krótkoterminową z F1 do F2. Jak ocenia agencja Fitch jeśli rząd Słowenii nie dokapitalizuje dwóch największych banków, pozostających w rękach państwa (chodzi o Nova Ljubljanska Banka oraz Nova Kreditna Banka Maribor) będzie musiała wpompować w nie 2,8 mld euro w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Oficjalnie Słowenia nie wystąpiła jeszcze do tzw. trojki z prośbą o pomoc, ale zdaniem słoweńskich mediów, rząd zwróci się oficjalnie o pomoc w ciągu najbliższych kilku tygodni. Strefa euro sypie się na naszych oczach coraz szybciej i jedynym pytaniem pozostaje, który kraj następny ogłosi swoje problemy oficjalnie…
Paweł Toboła-Pertkiewicz
