O problemach Grecji, Włoch czy Hiszpanii mówi się codziennie. Tymczasem na horyzoncie pojawia się kolejny kraj, który w niedługim czasie być może będzie zmuszony poprosić o międzynarodową pomoc finansową. Tym państwem jest Słowenia, dotąd kojarzona raczej z sukcesami gospodarczymi, dziś borykająca się z poważnymi problemami finansowymi.
Słowenia wchodząc w 2007 roku do strefy euro miała opinię „Tygrysa Europy Wschodniej”. Swoją znakomitą kondycję gospodarczą zawdzięczała przede wszystkim eksportowi samochodów, sprzętu AGD i produktów farmaceutycznych. W 2008 roku jej wzrost sięgnął 6,1% PKB i należał do najwyższych w Europie. Niestety już trzy lata później wzrost wyniósł 1,1% a według prognoz w 2012 roku ma być jeszcze gorzej. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju twierdzi, że spadek może wynieść dalsze 2%, a w przyszłym roku o kolejne 1,4% PKB.
Wesprzyj nas już teraz!
Dramatycznie rośnie zadłużenie kraju. Od 2008 do 2011 roku dług publiczny podwoił się i wyniósł 47,6% PKB. W tym roku może wynieść już 54,7%. Deficyt budżetowy w ostatnich dwóch latach wzrósł o 0,4% PKB i w tym momencie ponad dwukrotnie przekracza ustalony przez KE limit, wynoszący 3% PKB. Wszystko wskazuje więc na to, że ten kraj, stawiany niegdyś za wzór innym państwom powstałym po rozpadzie Jugosławii, sam wkrótce będzie zmuszony prosić o pomoc finansową.
Gdzie leży przyczyna tych problemów? Według analityków Słowenia, podobnie zresztą jak inne państwa stery euro, padła ofiarą związków polityki i świata finansów na czym ucierpiał sektor bankowy. Na początku lipca największy słoweński bank Nova Ljubljanska Banka dostał od rządu wsparcie w wysokości 381 mln euro, wcześniej w marcu zeszłego roku otrzymał 250 mln euro. Łącznie całe finansowe wsparcie dla NLB wyniosło 1 mld euro. Państwo ma 64% udziałów w NLB. Podobne problemy mają dwa kolejne co do wielkości banki (w których również udziałowcem jest państwo) Nova KBM i Abanka Vipa. Jeszcze w tym roku mogą zostać zasilone kwotą 150 mln. euro.
Te trzy banki kontrolują ponad połowę sektora bankowego w tym kraju i to one mają na swoim koncie większość tzw. złych kredytów, których wartość wynosi łącznie ok. 6 mld. euro. Jest to spadek po okresie gospodarczego prosperity z lat 2006 – 2008. Wszystkim natychmiast obniżono ratingi. Minister finansów Janez Sustersic twierdzi, że na spłacenie tych kredytów nie ma co liczyć. Jego zdaniem NLB do końca roku będzie musiało otrzymać kolejne 0,5 mld euro dofinansowania.
Kto jest winien tej sytuacji? Według byłego szefa NLB Drasko Veselinovica kredyty były udzielane osobom mającym koneksje polityczne. Naciski były na tyle silne, że udzielano pożyczek bez względu na ryzyko. Przyznaje też, że powodem jego szybkiego odwołania ze stanowiska (zarządzał bankiem tylko przez trzy miesiące 2009 roku) było to, że nie chciał tym naciskom ulegać, wiedząc jakie będą tego konsekwencje. Obecne władze banku zaprzeczają jednak by takie praktyki miały miejsce. Zapewniają, że klienci są sprawdzani pod względem wiarygodności kredytowej.
Sytuację Słowenii pogarszają jeszcze prognozy dotyczące możliwości wystąpienia przez rząd o międzynarodową pomoc finansową. Władze odroczyły na razie pomysł wyemitowania pięcioletnich obligacji ze względu na ich rosnącą rentowność.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.rp.pl