Rząd pragnie Twojego dobra … dlatego masz go coraz mniej! Po wprowadzeniu obowiązku jazdy cały rok z włączonymi światłami, rządzący zabrali się za opony zimowe. Oprócz setek nowych fotoradarów i ostrzejszych przepisów, rządzący chcą, byśmy byli jeszcze bardziej bezpieczni, dlatego chcą wprowadzić obowiązek jazdy z zimowymi oponami.
Pomysł jest w fazie projektu, ale posłowie koalicji pracują nad tym, by nowe przepisy weszły w życie jeszcze w tym roku. Jazda na zimowych oponach byłaby obowiązkowa w okresie od 1 listopada do 31 marca, a za nieprzestrzeganie tego prawa będzie groził mandat w wysokości 500 zł. Eksperci już podają w wątpliwość proponowane przez rząd rozwiązanie.
Badania wykazują, że prawie 80% kierowców zmienia opony na zimowe, a ponad 10% używa uniwersalnych. Nie chodzi tylko o przyczepność, ale także owzględy ekonomiczne. Opony wtedy szybciej ulegają zniszczeniu oraz zauważalne są różnice w spalaniu paliwa. Zmiana prawa będzie dotyczyła, jak zwykle, niewielkiego odsetka kierowców, ale czego nie zrobi rząd, by poszukać dodatkowego źródła dochodów, a jakże, w kieszeni podatnika?
Wesprzyj nas już teraz!
Poza percepcją zasiadających w gmachu przy ul. Wiejskiej pozostaje widać fakt, że nowe przepisy, jeśli wejdą w życie, uderzą przede wszystkim w tych, którzy zmieniają opony, kierując się wspomnianymi wyżej powodami. Co jednak w sytuacji, gdy, powiedzmy, przez połowę listopada i połowę marca, lub dłużej, systematycznie będzie utrzymywać się taka pogoda, że zakładanie zimowek będzie zbędne? Powstaje również problem natury technicznej, który dla zwykłego człowieka będzie oznaczał więcej zachodu: nie będzie mógł zmienić opon wtedy, kiedy o tym zdecyduje, tylko koniecznie przez 1 listopada, bo przecież jeżeli uda się do warsztatu po zimówki na przykład 3 listopada, może już zapłacić mandat. Nie muszę chyba też przypominać, że obowiązek zmiany opon na zimowe, oprócz wzrostu cen za usługi wulkanizatorskie, spowoduje również gigantyczne kolejki w zakładach wulkanizatorskich z początkiem listopada. Nie znaczy to, że do tej pory ich nie było, wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko brak obowiązku prawnego sprawiał, że ilość zmieniających opony w pewnym stopniu się rozkładała.
Według rządu, to nie stan dróg, nieodśnieżonych i dziurawych, powoduje wysoką liczbę wypadków na drogach, ale około 10 % kierowców, którzy nie zmieniają opon na zimowe. Obowiązek zakładania zimówek z 1 listopada jest chybiony podobnie, jak jazda cały rok z włączonymi światłami. Nasze kochane państwo opiekuńcze uważa bowiem, że nie potrafimy sami zadbać o nasze bezpieczeństwo, dlatego musi ono nas w tym wyręczyć. I, rzecz jasna, nieco przy tym zarobić.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.bankier.pl