– Jestem bardziej niż sceptyczny – te słowa wicekanclerza Phillipa Röslera z FDP, ministra przemysłu odnoszące się do perspektyw Grecji wywołały wiele komentarzy w Niemczech. Dotychczas to Berlin przekonywał, że Grecję trzeba ratować, bo inaczej strefa euro może nie przetrwać, a to oznaczać by miało – jak wielokrotnie podkreślała Angela Merkel – „upadek Europy”. We wrześniu zostanie przedstawiony ostateczny raport na temat postępów Grecji w wypełnianiu warunków pomocy finansowej, od czego zależy przekazanie Atenom dalszych środków.
Jak donoszą media, na dodatkowe ustępstwa Unii Europejskiej wobec Grecji – których domaga się premier tego kraju Antonis Samaras – nie chcą zgodzić się nie tylko Niemcy, ale też Holandia, Finlandia oraz Francja.
Wesprzyj nas już teraz!
Także Międzynarodowy Fundusz Walutowy wyklucza jakąkolwiek dodatkową pomoc dla Grecji. Od jutra MFW nie będzie już kupował greckich obligacji państwowych. Greckie banki będące ich odbiorcami mogą więc liczyć jedynie na ich przyjęcie przez grecki bank centralny oraz na Europejski Bank Centralny.
Jak donosi „Rzeczpospolita”, Angela Merkel nie wystąpi do Bundestagu o trzecią zgodę na gigantyczne wsparcie dla Greków. Wypowiedź ministra Röslera bywa też odczytywana jako presja na Ateny przed przybyciem do Grecji przedstawicieli wierzycieli, czyli Europejskiego Banku Centralnego, MFW i UE.
Nowy rząd Grecji nie ma zamiaru dokonać cięć budżetowych w wysokości 11,5 mld euro w latach 2013–2014, co wynika z zobowiązań wobec wierzycieli. Politycy wybrani w ostatnich wyborach chcą ich odroczenia o dwa lata. Zdaniem Greków, w obecnych warunkach cięcia budżetowe tylko pogłębiłyby recesję. Rządzący udowadniają jednocześnie, że szukają oszczędności tam, gdzie to możliwe.
Źródło: rp.pl
pam