Już wkrótce w Europie będzie można mówić o koncercie wniosków o pomoc finansową. Szóstym, po Cyprze, państwem, które ustawi się w kolejce po pieniądze z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej będzie Słowenia. Taką wiadomość podała agencja Bloomberg.
Jeszcze nie tak dawno słoweńską gospodarkę określano mianem solidnej i stanowiącej przykład dla innych państw byłego bloku wschodniego. Obecnie złe długi stanowią niemal 10 % wszystkich aktywów sektora bankowego i wynoszą 4 miliardy euro. Takim samym udziałem złych długów w sektorze bankowym może „pochwalić się” Hiszpania, która już poprosiła o pożyczki. Niedawno Komisja Europejska zatwierdziła wdrożenie drugiego pakietu pomocy finansowej udzielonej przez słoweński rząd największemu krajowemu bankowi Nova Ljubljanska Banka (NLB). Jest to już druga pożyczka dla słoweńskiego banku, który kontroluje jedną trzecią tamtejszego rynku bankowego. Poprzednia, udzielona w marcu ubiegłego roku, wynosiła 250 milionów euro. Obecna pożyczka to 383 miliony, co stanowi około 1 % PKB Słowenii.
Wesprzyj nas już teraz!
Słowenia wpędza się w spiralę zadłużenia, jeśli chodzi deficyt budżetowy i dług publiczny. Pierwszy wynosi 6,4 % PKB, co jest dwukrotnym przekroczeniem europejskich wymogów. Słowacki rząd z jednej strony wprowadza oszczędności, które w zeszłym roku osiągnęły wartość 800 milionów euro, a z drugiej w bardzo szybkim tempie zadłuża się. Tylko od 2007 r., czyli momentu wejścia Słowenii do strefy euro, jej dług publiczny uległ podwojeniu i w ubiegłym roku wyniósł 47,6 % PKB. Zapewne w tym roku będzie jeszcze gorzej, zważywszy na kryzys, który ma znamiona kuli śnieżnej.
Faktycznie, szacunki przewidują wzrost długu publicznego do 55 % PKB. Rzecz jasna, na rekordowo wysoki poziom wskoczyło również oprocentowanie 10-letnich obligacji słoweńskich, które wynosi obecnie 6,1 %. Oznacza to, że Słowenii będzie coraz trudniej pożyczać pieniądze.
Janez Jansa, słoweński premier, w końcówce czerwca potwierdził fakt, że słoweńskie finanse znajdują się w krytycznym stanie. Przyznał też, że być może jego kraj czeka grecki scenariusz.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl