„Inwestorzy powinni gromadzić kapitał w dolarach amerykańskich oraz walutach innych silnych krajów i unikać japońskiego jena” – twierdzi były doradca miliardera George’a Sorosa, znany finansista Takeshi Fujimaki. Według niego Japonii grozi bankructwo w przeciągu zaledwie kilku lat.
Jak wynika z szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w 2014 roku zadłużenie Japonii może osiągnąć niebywały pułap ponad 245 % rocznego PKB, a już rok później, w 2015 roku wysokość długu publicznego przekroczy wartość rezerw walutowych Japonii. Do inwestorów coraz bardziej dociera fakt, że w takiej sytuacji Tokio nie będzie już w stanie spłacać swojego długu. W rezultacie automatycznie wstrzymają zakupy obligacji skarbu państwa. Do trudnej sytuacji finansowej kraju Kwitnącej Wiśni przyczynił się największy od trzydziestu lat deficyt handlowy. Od 2011 roku po raz pierwszy od ponad ćwierćwiecza Japończycy importują więcej, niż eksportują.
Wesprzyj nas już teraz!
Prezes Fujimaki Japan z siedzibą w Tokio, firmy działającej w branży doradztwa inwestycyjnego, w wywiadzie udzielonym dla Bloomberga, największej na świecie amerykańskiej agencji prasowej, wspomniał nadto, że nie tylko inwestorzy instytucjonalni, ale i zwykli Japończycy powinni pójść za jego radą unikania gromadzenia oszczędności w walucie japońskiej. Jest przekonany, że Japonia wpadnie w ogromne tarapaty finansowe nawet wcześniej, niż Europa, oraz że ten czarny scenariusz może się urzeczywistnić już w 2017 roku.
Finansista przewiduje, że jeśli rząd japoński stanie się niewypłacalny, to tamtejsza waluta może spaść do poziomu 400-500 jenów za dolara (obecnie w granicach 79), co spowodowałoby katastrofę na rynku papierów wartościowych i obligacji benchmarkowych. Faktem staną się prognozy mówiące o tym, że skokowy wzrost rentowności (czyli stopy dochodu w obrocie akcjami) 10-letnich obligacji będzie de facto oznaczał utratę płynności finansowej instytucji bankowych.
W tej niezwykle trudnej sytuacji, w celu próby redukcji deficytu budżetowego premier Japonii Yoshihiko Noda opowiada się za … podniesieniem podatków, głównie podwojeniem (do 2015 r.) obecnie 5-procentowego podatku od sprzedaży. Takie rozwiązanie z pewnością nie wpłynie korzystnie na próby pobudzenia gospodarki. Co więcej, może dodatkowo zniechęcić zagranicznych inwestorów, dla których do tej pory rynek japoński i tak nie był – jak się okazuje – przesadnie łaskawy.
Jen i rynek japońskich obligacji rządowych znalazły się w bańce – oświadczył Fujimaki – Z gigantycznym długiem jaki skumulowała Japonia, cienka igła, nawet delikatna bryza może wszystko roztrzaskać. Wydarzenia w Europie mogą być punktem zapalnym. Ja na wszelki wypadek kupuję dolary.
Tomasz Tokarski
Źródła: forsal.pl, obserwatorfinansowy.pl