Robert Biedroń, poseł Ruchu Palikota, wymógł na stojących na ulicy policjantach, by zatrzymali chłopaka, który nazwał go „zboczonym”. Ten spędził cztery godziny w areszcie. Czy policjanci mieli prawo tak się zachować? Czy skarga posła – pederasty ma dla policji taką samą wartość jak skarga zwykłego obywatela? PCh24.pl przyjrzało się sprawie.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Warszawie. Zatrzymanie nagrała kamerą jedna z mainstreamowych stacji telewizyjnych. Pederasta Robert Biedroń udzielał wywiadu. Opowiadał o braku tolerancji w Polsce. Ktoś stojący z boku skomentował słowa Biedronia: „bo pan zboczony”. Samo słowo „zboczony”, jak wiemy, nie jest wulgarne, czy szczególnie obraźliwe. Mimo to poseł pomaszerował do stojących w pobliżu policjantów i pokazując palcem na winowajcę, zwrócił się z prośbą o reakcję.
Wesprzyj nas już teraz!
„Winowajcą” był Radosław Ostrowski, mieszkaniec Warszawy. Policjanci wzięli sobie do serca prośby Biedronia. Ostrowski został zatrzymany na cztery godziny. Zamknięto go w celi gdzie czekał, aż będzie mógł udzielić wyjaśnień w tej sprawie. Obawiał się, że zostanie zatrzymany na dłużej, jednak przesłuchanie odbyło się w miarę sprawnie i około godziny 22 został wypuszczony. – Funkcjonariusz, który mnie zatrzymał stwierdził, że stało się tak na polecenie posła. Z kolei przesłuchujący mnie policjant mówił, że obraziłem posła Rzeczpospolitej – relacjonuje Radosław Ostrowski.
Dzwonimy w tej sprawie do biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. – Niestety nie możemy komentować sprawy. W tym momencie zajmuje się tym prokurator – słyszymy. – Czy policja zatrzymuje na zlecenie posła ? – pytamy. Biuro odmawia komentarza, twierdząc, że są to spekulacje, a policjanci mogą zatrzymać każdego celem wyjaśnienia zgłoszonego zajścia.
Czy policja faktycznie miała prawo zatrzymać Radosława Ostrowskiego, gdy „obrażony” poseł Biedroń wskazał go palcem? Prawnik Zbigniew Stańczyk potwierdza, że tak może się stać, pod warunkiem, że spełnione są przesłanki z art. 244 kodeksu postępowania karnego. Chodzi o fragment: „Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli (…) istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyspieszonym”. Policja musi mieć jednak uzasadnione przypuszczenie, że osoba podejrzana popełniła przestępstwo. – Wystarczająca może być informacja o możliwości popełnienia przestępstwa przez daną osobę, nie muszą istnieć pewne i sprawdzone dane co do osoby sprawcy przestępstwa – mówi Stańczyk. – Przypuszczenie, na podstawie którego dokonane zostało zatrzymanie, nie może być jednak dowolne. Musi być ono uzasadnione konkretnymi okolicznościami danej sytuacji faktycznej – dodaje.
Czy w takim razie nazwanie posła „zboczonym” i jego skarga to wystarczające podstawy by podjąć interwencję i zatrzymać „winnego”? – Niestety, policja często nadużywa swojego prawa, sądząc, że może w każdym przypadku zatrzymać osobę na 48 godzin, gdyż interpretuje przesłanki zatrzymania bardzo subiektywnie – twierdzi Zbigniew Stańczyk.
Zatrzymanie na żądanie
Czy policja działa tak bardzo gorliwie w każdej sytuacji? Czy skarga posła znaczy tyle samo co skarga zwykłego obywatela?
Konrad ma 26 lat, mieszka na jednym z krakowskich osiedli. Kilka tygodni temu wyszedł, jak co dzień, na wieczorny spacer. Nagle usłyszał krzyk kobiety. Wołała o pomoc. Pobiegł w jej stronę. Okazało się, że ucieka przed agresywnym mężczyzną, który później okazał się jej mężem. Konrad stanął w jej obronie, bo agresor ewidentnie był pod wpływem alkoholu. Nie mógł sobie z nim poradzić, więc zadzwonił na policję. Po kilkunastu minutach przyjechał radiowóz.
– Stanęliśmy we troje przy policyjnym samochodzie. Ja, ta biedna kobieta i jej mąż. Próbował całą winę zrzucić na mnie. Kobieta była poszarpana, policja uwierzyła więc w naszą relację, szczególnie, że to już podobno nie było pierwsze wezwanie w sprawie tego mężczyzny. Poprosiłem policjantów, żeby go zatrzymali. W domu zostało małe dziecko, kobieta chciała pojechać do swojego brata. Policjanci odmówili jednak zatrzymania – opowiada z przejęciem Konrad. –W końcu udzielili tylko pouczenia i poczekali, aż wezmę tę kobietę do samochodu i wyjadę z parkingu, by zwieźć ją do brata.
Dlaczego na skargę Biedronia policja zareagowała tak szybko, chociaż nazwanie kogoś „zboczonym” nie jest przestępstwem? Dlaczego w tak zdecydowany sposób nie reagowali krakowscy funkcjonariusze wobec agresywnego i pijanego mężczyzny? Czyżby skarga posła – pederasty, który poczuł się urażony, słysząc krytykę swojego stylu życia, znaczyła więcej niż skarga zagrożonego obywatela?
Krzysztof Gędłek