Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, politycy Platformy Obywatelskiej forsują przepis, który da inwestorom budującym wyciągi prawo zajmowania prywatnych gruntów!
Taki, na pierwszy rzut oka niewiarygodny, kontrowersyjny zapis znalazł się ostatnio w kolejnej nowelizacji kodeksu cywilnego. Jeśli wejdzie w życie, dla wielu gmin może mieć takie znaczenie, jakie dla rynku medialnego miały słynne słowa „lub czasopisma” wsławione tzw. aferą Rywina – komentuje gazeta.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie ze wspomnianą nowelizacją, transport linowy ma być traktowany jak linie energetyczne czy sieci wodno-kanalizacyjne. Chodzi o tzw. ustanowienie służebności przesyłu. W obecnym stanie prawnym póki ci dotyczy ona wyłącznie inwestycji służących ogółowi mieszkańców, zresztą często widzi się, iż pośrodku pól stoją słupy energetyczne. To ograniczone prawo rzeczowe zostało wprowadzone do kodeksu w 2008 roku z zastrzeżeniem zapewnienia właścicielowi gruntu odpowiednich opłat.
Za wprowadzeniem zmiany i podciągnięciem transportu linowego pod służebność przesyłu jest, jak się okazuje, wpływowe i silne, nie tylko zresztą w Sejmie, lobby narciarskie. Platforma chce uchwalić nowelizację jeszcze przed mistrzostwami Europy.
Tymczasem choćby posłanka PiS, Barbara Martuś podkreśla, iż „koleje linowe nie mają nic wspólnego z zaspokajaniem bieżących potrzeb ludności”. „Mamy różne ekspertyzy prawne na ten temat” – przyznaje w tej sytuacji poseł Jerzy Kozdroń z Platformy Obywatelskiej, szef nadzwyczajnej podkomisji, który odpowiada za przygotowanie projektu.
Ocena projektu może być rzecz jasna tylko jedna, natomiast nie można nie przypomnieć, iż forsuje go partia, która powstała jako „wolnorynkowa” i broniąca w związku z tym praw właścicieli. Czy teraz właściciele będą musieli, wzorem amerykańskim z dawnych lat, bronić się sami, i jakimi metodami?
Prawo własności jest święte. Trzeba to podkreślać, zanim pojawią się kolejne „służebności”, nie tylko ku wygodzie uprawiających inne dyscypliny sportu.
Warto też poznać nazwiska sporządzających wspomniane „inne ekspertyzy”, tudzież zawartą w nich argumentację.
Piotr Toboła