W Europie trwa walka z kryzysem. Nad wdrażaniem programów oszczędnościowych w państwach strefy euro czuwa Berlin. Wewnętrzne finanse kraju muszą być jednak nie najgorsze, skoro niemiecki rząd postanowił udzielić sobie „dyspensy” z ograniczania wydatków i przyznał sobie pierwsze od 12 lat podwyżki.
W marcu bieżącego roku Hans Heinrich Driftmann, prezes Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej wyraził opinię, że niemieccy politycy pełniący najważniejsze funkcje w państwie powinni zarabiać znacznie więcej (w przypadku pani kanclerz nawet dwa razy więcej). Wygląda więc na to, że jego pragnienie, przynajmniej częściowo, się spełniło.
Wesprzyj nas już teraz!
Podwyżki bowiem nie będą aż tak drastyczne. Do sierpnia przyszłego roku wynagrodzenia pani kanclerz, ministrów i parlamentarnych sekretarzy stanu wzrosną więc o 5,7%. Rzecznik rządu Steffen Seibert tłumaczy, że podwyżka jest uzasadniona i jest wynikiem porozumień w sprawie podniesienia płac dla 2 milionów pracowników sektora publicznego. „Ufam, że zrozumie to każdy człowiek dobrej woli” – dodaje. No, przynajmniej jeden człowiek w Niemczech na pewno zrozumie.
Miesięczne wynagrodzenie Angeli Merkel wzrośnie o 930 euro miesięcznie. Można by więc powiedzieć, że to tyle co „dla psa mucha”, bowiem obecnie wysokość pensji pani kanclerz łącznie z dietami poselskimi wynosi 24 165,57 euro brutto. W przypadku ministrów, kwota ta wynosi 13 000 euro na miesiąc, a parlamentarni sekretarze (pracownicy Służby Cywilnej) otrzymują 10 000 tys. euro. Według rzecznika rządu wynagrodzenia ministrów niemalże nie różnią się więc od wynagrodzeń najwyższych rangą pracowników SC. Natomiast w porównaniu z zarobkami menedżerów niemieckich koncernów, które wynoszą nawet kilkanaście milionów euro rocznie, wynagrodzenia najwyższych urzędników w państwie są mało imponujące.
Podwyżki mają być wprowadzane stopniowo. Pierwsza część przyznana została z datą wsteczną od 1 marca 2012 roku, urzędnicy dostaną więc wyrównanie. Następna będzie 1 stycznia 2013 roku, a kolejna 1 sierpnia 2013 roku. Każdorazowo będzie to wzrost o 1,2 %.
Choć podwyżki nie są zbyt wielkie, relatywnie do wysokości zarobków, to jednak budżet państwa niemieckiego z pewnością je odczuje. Można przypuszczać, że obawy rzecznika rządu o to, że nie zostanie to zrozumiane przez społeczeństwo (wymęczone już i tak obciążeniami związanymi z ciągłymi pakietami pomocowymi dla Grecji i innych państw) są uzasadnione. Może się bowiem okazać, że „dobra wola” obywateli ma jednak swoje granice.
I.Sz
Źródło: www.money.pl