Małżeństwa oparte na endogamii religijnej są trwalsze i w mniejszym stopniu narażone na rozwody niż małżeństwa mieszane. Także prawdopodobieństwo szczęścia małżeńskiego jest w nich większe.
Z wielu stron dochodzą do nas informacje o głębokim kryzysie instytucji małżeństwa. Zawieranych jest coraz mniej małżeństw, rośnie liczba rozwodów, a perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy trudno się doczekać. Jest wiele czynników decydujących o harmonii i trwałości związku małżeńskiego, jednak istnieją uwarunkowania, które w zasadniczym stopniu zwiększają prawdopodobieństwo, że małżeństwo będzie szczęśliwe.
Wesprzyj nas już teraz!
Poradniki z receptami, jak zbudować szczęśliwe małżeństwo i uniknąć rozczarowań oraz rozwodu są lekturą, po którą coraz częściej sięgają młodzi ludzie. W dobie gwałtownie rosnącej liczby rozwodów, młodzież szuka przepisu na trwałe i szczęśliwe małżeństwo. Rozwody świeckie, znaczący wzrost liczby aktów stwierdzenia nieważności małżeństwa przez Kościół, coraz częściej podejmowane związki kohabitacyjne – wyraźnie wskazują na kryzys w jakim, w chwili obecnej, znajduje się instytucja małżeństwa. Jednak czy możemy się temu dziwić? Wszak z reguły nie jesteśmy przygotowani do małżeństwa – do wypełniania ról, jakie nabędziemy z chwilą jego zawarcia, a decyzję o ślubie podejmujemy często pod wpływem emocji, odrzucając wszelkie racjonalne przesłanki krzyczące: on/ona nie jest dla ciebie. Na te sygnały pozostajemy głusi bowiem, jesteśmy zakochani (w tym wypadku należałoby zadać pytanie: czym w rzeczywistości jest miłość i jak ją oboje narzeczeni rozumieją? Jeśli jest postrzegana jako chwilowa burza hormonów, to co powstrzyma zakochanych od rozstania w momencie gdy owa burza ucichnie? – a ucichnie).
Współcześnie, coraz częściej możemy spotkać młodą dziewczynę patrzącą rozpłomienionym wzrokiem na swego wybranka, który niewątpliwie odbiega od niej znacznie, zarówno swą powierzchownością (bo kolor skóry ciemniejszy), jak i mentalnością (choć ma być „nowoczesnym muzułmaninem”, czyli takim, który swą katolicką żonę będzie nosił na rękach i pozwoli jej wychować dzieci w wierze katolickiej). Cóż, w takiej sytuacji, mają uczynić rodzice, skoro ich córka głucha jest na wszelkie logiczne argumenty? Co mają zrobić, skoro ona jest przekonana, że on ją kocha, niebo jej przychyli, a co więcej: ona ma misję – ona go nawróci. A potem… Smutny żywot kobiety, która pomimo swych feministycznych zapatrywań, zmuszona jest do bezwzględnego poddania mężowi szydzącemu z jej wiary, kwitującemu przedślubne obietnice drwiącym śmiechem, traktującemu swą żonę nie jak księżniczkę, lecz raczej jako rzecz – kolejny element swego gospodarstwa.
Jednak, aby panowie nie poczuli się zbyt pewnie – również ich ideał małżonki pozostawia wiele do życzenia. Mężczyzna – wojownik, współcześnie pozbawiony oręża, rycerz szukający drogi realizacji swego powołania. Tylko błędnie szukający tej drogi. Marzą mu się bowiem wielkie podboje i nawrócenia. Więc wybiera się nasz błędny rycerz w gościnę do domu panny, która choć powierzchownością oko cieszy, to w domu wychowania odpowiedniego nie odebrała, w religii katolickiej nie została wychowana. Ale przecież dla Boga! Ja ją nawrócę! Co więcej, ja ją wychowam. I będziemy szczęśliwi. Żona będzie mnie podziwiać, dziękować za zaszczepioną w niej wiarę i wspaniale wychowamy nasze potomstwo. Cóż za nierozsądek, który przecież zdawał się być charakterystyczny dla płci pięknej, więc jak zagościł u mężczyzn? Tymczasem, stare powiedzenie „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”… nie jest przestarzałe. Jeśli jednak nie odpowiada nam ludowa mądrość, to może przypadną do gustu naukowe badania? Według naukowców czynnik wyznawanej przez współmałżonków wiary winien odgrywać zasadniczy warunek, zwłaszcza w perspektywie procesu wychowania potomstwa. Różnice zdań małżonków dotyczące kwestii religijnych niechybnie mogą prowadzić do konfliktów między małżonkami. W świetle przeprowadzonych badań, szczególnie biorąc pod uwagę częstotliwość oraz przyczyny rozwodów, endogamia religijna (podobieństwo małżonków w zakresie wyznawanej wiary bądź postaw religijnych) stanowi czynnik wyraźnie wpływający na stabilizację małżeństwa.
Małżeństwa, które oparte są na endogamii religijnej są trwalsze i w mniejszym stopniu narażone na rozwody niż małżeństwa mieszane. Ponadto, w małżeństwach endogamicznych pod względem religijnym prawdopodobieństwo szczęścia małżeńskiego jest większe, zwłaszcza u żon.
Podsumowując, należy stwierdzić, że podstawę przy wyborze przyszłego współmałżonka winien stanowić zbieżny system wartości. Dlatego nie wolno lekceważyć kwestii wiary ani też decydować się na małżeństwo, z nadzieją na przyszłą zmianę w systemie wartości męża czy żony. Choć krążą nawet żarty o tym, że „kobieta ma nadzieję, że mężczyzna po ślubie się zmieni, natomiast mężczyzna liczy, że kobieta po ślubie się nie zmieni”, rzeczywistość wciąż pokazuje, że osoby, które w taki sposób myślą są w błędzie.
Katarzyna Stępkowska