Jacek Marczyk, autor metody analizy złożoności systemów postawił tezę, że w trzecim kwartale 2013 roku dojdzie do rozpadu strefy euro, podobnie, jak całej Unii Europejskiej. Struktury te są bowiem zbyt duże, by prawidłowo wykonywać swe funkcje, są również niezdolne do odpowiedniego, w stosunku do bodźców, reagowania.
Opierając się na matematycznych modelach i analizie stochastycznej, doktor Marczyk stwierdził, że na podstawie analizy powszechnie dostępnych wskaźników stanu, w jakim znajduje się strefa euro można wysnuć wniosek, że system znajduje się bardzo blisko pewnego poziomu krytycznej złożoności, po przekroczeniu którego będzie miał miejsce jego upadek.
Wesprzyj nas już teraz!
Publikowane przez Eurostat dane, poddane analizie, wskazują, że zarówno strefa euro, jak i Unia Europejska tworzą coraz bardziej skomplikowane struktury. Dane te, obserwowane jako obraz pewnego procesu ukazują, że złożoność państw członkowskich UE wzrasta, a ich sprężystość maleje. Zmierza to do osiągnięcia wspomnianego już punktu krytycznego, który, o ile nie nastąpią poważne zmiany warunków makroekonomicznych, stanie się faktem właśnie w trzecim kwartale przyszłego roku.
Do czynników o charakterze ekonomicznym, przyczyniających się do przerostu systemu, Jacek Marczyk zalicza m.in. kondycję sektora finansowego i instytucji finansowych. Winne jest również uzależnienie wzrostu gospodarczego od wysokiej konsumpcji oraz podwyżka wynagrodzeń w sektorze publicznym. Ostatni czynnik jest tym bardziej szkodliwy, że obserwujemy rozrost sektora publicznego, który, zamiast służyć społeczeństwu i gospodarce, staje się, według słów badacza, wielkością samą w sobie. Grecja to, jego zdaniem, skrajny przykład, ale i ostrzeżenie, w jakim kierunku zmierza ewolucja systemu.
Nie bez winy jest również rozbudowany system pożyczek i kredytów, który prowadzi do systematycznego powiększania się liczby zadłużonych – zarówno osób fizycznych, firm, a w końcu i państw. Poziom zadłużenia zaś przekracza granice bezpieczeństwa. Marczyk zwraca też uwagę, że przyczyną niestabilności europejskiego systemu finansowego jest nieracjonalna i nielicząca się z ryzykiem chęć osiągnięcia zysku z zainwestowanych środków. Znalazło to wyraz w tworzeniu coraz to nowych instrumentów pochodnych. Takie działania doprowadziły do kryzysu w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku. Reakcje na załamanie, czy to w Ameryce, czy w Europie, miały jedynie doraźny charakter i nie wyeliminowały źródła problemu.
Z pracy przeprowadzonej przez doktora Marczyka wynika również, że sytuacja Polski może się diametralnie zmienić, pomimo tego, że z ostatniego kryzysu wyszliśmy w lepszym stanie, niż reszta Europy. Banki w Polsce twierdziły, że stało się tak dzięki temu, że nie angażowały się w toksyczne produkty finansowe. Przeprowadzona analiza złożoności wskazuje jednak, że w przypadku rozpadu strefy euro, sześć z trzynastu dużych banków, działających w Polsce stanie na skraju upadłości.
Skomplikowana analiza matematyczna potwierdza, jak widać, to, co jest w stanie zaobserwować każdy, kto instynktownie rozumie podstawowe prawa ekonomii – centralne planowanie ma tym bardziej katastrofalne skutki, im na większą skalę próbuje się je wprowadzać w życie.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.obserwatorfinansowy.pl