Każdy, kto robi zakupy widzi, że ceny podstawowych artykułów spożywczych potrafią w krótkim czasie zwiększyć się o naprawdę solidny procent. Jest to zwłaszcza widoczne w dużych miastach, osobiście znam sklep mięsny, w którym ceny wzrosły w przeciągu ostatniego roku dwukrotnie.
Tymczasem, jak podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa, detaliczne ceny żywności mogą być pod koniec tego roku średnio o przynajmniej 4 proc. wyższe niż w analogicznym okresie roku 2011. Eksperci podają przyczyny: „Czynnikiem sprzyjającym wzrostowi cen żywności w II kwartale bieżącego roku będzie spodziewane wzmożenie popytu, związane z organizowaniem przez Polskę mistrzostw piłkarskich Euro 2012. Z tego względu sezonowy spadek cen żywności w 2012 może być mniejszy niż przed rokiem” – tak czytamy w opublikowanym ostatnio raporcie Instytutu na temat popytu na rynku żywności.
Wesprzyj nas już teraz!
W opinii analityków, w końcu pierwszego półrocza 2012 r. ceny żywności mogą być o 4-5 procent wyższe niż w grudniu 2011 r. W IV kwartale 2012 r. prawdopodobnie będą one rosły dużo wolniej niż rok wcześniej z powodu mniejszego popytu wewnętrznego, mocniejszego złotego oraz spodziewanego słabszego wzrostu cen surowców rolnych na rynkach światowych.
Czy taka prognoza się spełni, w dużym stopniu zależy to od warunków pogodowych, ale także od tempa wzrostu gospodarki światowej, sytuacji finansowej w krajach strefy euro, która nie nastraja optymizmem, wreszcie kursu złotego oraz światowych cen surowców energetycznych – zaznacza Instytut. Niestety, pominąwszy euro, pogoda nas w tym ani ubiegłym roku nie rozpieszczała.
Autorzy raportu ostrzegają też niejako zabezpieczająco, iż „W przypadku zaostrzenia kryzysu zadłużeniowego i pogorszenia perspektyw wzrostu za granicą oraz znaczącego wzrostu awersji do ryzyka na światowych rynkach finansowych, możliwe jest osłabienie złotego i przyspieszenie dynamiki wzrostu cen żywności powyżej prognozowanego wskaźnika”.
Koniec końców eksperci przewidują, że w tym roku spadnie w Polsce konsumpcja żywności. Przede wszystkim dotyczy to produktów zbożowych, a także ziemniaków. A spodziewany spadek produkcji żywca wieprzowego spowoduje zmniejszenie spożycia wieprzowiny i tłuszczów zwierzęcych. Obniży się spożycie ryb i jaj. Mniej zjemy też wołowiny.
Możliwy jest natomiast niewielki wzrost konsumpcji tłuszczów roślinnych, rekompensujący spadek konsumpcji masła i pozostałych tłuszczów zwierzęcych. Zwiększy się konsumpcja mięsa drobiowego. Także wzrost produkcji mleka będzie sprzyjać wzrostowi spożycia nabiału. Wzrośnie spożycie cukru. Większa niż w 2011 r. będzie przypuszczalnie konsumpcja owoców i warzyw, tyle, że przy założeniu, iż tegoroczne zbiory nie będą mniejsze od ubiegłorocznych. A tego, niestety, nie da się przewidzieć nawet najbardziej naukowymi metodami.
Piotr Toboła